top of page

Jadlem dzis burito

W chuj czasu temu gdzies na wypizdowie…

W domu młodego chłopca o wdzięcznym imieniu Porucznik wydarzyło się coś niesamowitego.

 A o tym co spotkało naszego bohatera opowiem wam, ja wasz ukochany Chlebak.

Rozdzial 1

Wybraniec Ballassa

Młody Porucznik nazywał się Borewik.

Mieszkał w lepiance z gówna wraz ze swoją starą.

Życie płynęło im jak krew z dupy w małej wiosce na wschód od Poznańjardu. Wioska ta nazywała się … tak właściwie to nie wiem i mam to w dupie, taka to nora. Ale żeby nikomu kto tam mieszka nie było przykro możecie w kropki dopisać sobie długopisem dowolną nazwę, ja na przykład dałem „Kurwidołek” i jest fajnie, oprócz tego że teraz z ekranu nie chce mi zejść tusz :c

Ale wracając do naszej opowieści…

Poznańjard należał do „Łazarskich rejonów” czyli krainy moczem i kałem płynącej, jednym słowem niczego nie brakowało. Jednak ta sielanka nie miała trwać długo gdyż do najazdu szykowały się siły wroga. Niebezpieczeństwo zbliżało się wielkimi krokami od strony „Łazienkowskiego landu”.

Jednak te sprawy wydawały się nie dotyczyć naszego sielankowego Kurwidołka ale do czasu…

Porucznik wstał rano jak to zawsze otrzepując swój obrzygany po wielu libacjach alkoholowych szlafrok podniósł się z barłogu budząc okoliczne robactwo i szczury które jak zwykle spędzały z nim noc. Schodząc na dół zaczął drzeć mordę.

-Matka.

-Co mały cwelu?

-Gdzie jest żarcie.

-W dupie hehehehe.

-heheheheh.

Poczym usiedli i zaczęli jeść.

-Najs szit mader hehe.

Zażartował Porucznik.

Matka spoważniała.

-Mój drogi synu dziś jest czwartek, wiesz co to oznacza?

-Ale mamo ten stary zbok jebie lekami.

Matka odparła zdenerwowanym głosem.

-Nie wkurwiaj mnie, ktoś musi na ten dom zarabiać.

-Ale mamo ten pedofil ostatnio mnie tak rozjebał że jeszcze mi zwieracze płaczą!

-Bez dyskusji.

Chwile potem mały Porucznik wyleciał na mordę z domu a za nim rozległ się krzyk.

-I nie wracaj mi bez hajsu mały pedale.

-Jak mus to mus.

Pomyślał Porucznik i ruszył w stronę szałasu starego Pedofila.

Nie zdążył nawet zapukać a ten z uśmiechem na ustach otworzył drzwi i oznajmił.

-Mmm wejdź kochanie.

Porucznik zapytał szybko.

-Czy tym razem będzie bolało proszę pana?

Pedofil zmarszczył brwi a potem freda, chwycił chłopca za rękę i wciągnął go do domu. Nie czekając ani chwili oznajmił mu.

-Przygotowałem dla nas dzisiaj coś wyjątkowego.

Poczym wyjął zza pazuchy dziwny napój o bladym kolorze i mętnej konsystencji, po czym wręczył go chłopcu.

-Pij do dna.

Powiedział, popędzając chłopca.

-Ale co to.

Zapytał zdezorientowany.

-Nie interesuj się bo kociej mordy dostaniesz.

Po tych słowach chwycił chłopca i wepchnął mu napój do gardła.

Porucznik zaczął się krztusić swoimi mleczakami, po czym odparł.

-Ale gorzkie.

-To wywar z mojego nasienia, teraz się wypnij za chwile powinien zacząć działać.  

Chłopiec pamiętając słowa Matki posłusznie zdjął spodnie i wystawił swoje dupsko do staruszka. Ten zza swojego habitu wyjął swoją starczą lagę. Była powybijana we wszystkie strony jak świński ogon ale wciąż sprawna. Przed użyciem wysmarował ją dokładnie w łoju z kretoszczura (którego zaruchał na śmierć poprzedniej nocy) i ruszył do ataku. Borewik zawył z bólu jak wilk w noc pełni a oczy wyszły mu na wierzch, po chwili jego skarpeta zrobiła to samo. Pedofil przymierzył się i zaczął trzaskać kombosy na jego młodzieńczej dupie. Rżnął go jak w tartaku ale Porucznik był wytrwały. W pewnym momencie poczuł burczenie w brzuchu i nasilającą się potrzebę oddania stolca. Chciał zrobić przerwę na oddanie ciepłego balasa ale staruch nie przestawał go rypać, powoli zaczynając gnieść swym pytongiem jego fekalia. Porucznik próbował się wyrywać jednak na nic się to zdało, tkwił w żelaznym uścisku potocznie zwanym analnym nelsonem. Resztką sił zdążył tylko krzyknąć.

-Kret u braaaaaaaaaaaaaaaam.

Wtem jego dupa wypaliła jak z armaty wielkim klocem odrzucając Pedofila. Za wystrzałem ciągnęła się smuga rzadkiego płynnego gówna przygniatając starucha do ściany. Kiedy siła rozbryzgu osłabła pedofil odpadł od ściany zostawiając na niej tylko swój kształt wolny od gównianej skazy.

Pedofil ogłuszony siłą ataku zataczając się podszedł do Porucznika i rzekł.

-Tak jak myślałem, masz w sobie ogromny potencjał.

Borewik wyczerpany ledwo słyszał jego słowa. 

-Ta ogromna moc drzemiąca w tobie…

Od zawsze to czułem ruchając cię w dupę. Ale nigdy nie podejrzewałem że to ty możesz być wybrańcem najświętszego Ballassa.

Po tym kaszlnął kilka razy.

-Ale proszę pana nic nie rozumiem.

Oznajmił powoli budząc się z szoku Borewik.

-To był test mój słodki, przeszedłeś go, JESTEŚ WYBRAŃCEM.

-Ale jak to?

-Wszyscy kapłani Ballassa w obliczu wojny byli zobowiązani do odnalezienia wybrańca, a udało się właśnie mnie. Teraz los naszego Łazarskiego królestwa zależy od ciebie.

-Ja wybrańcem? Przecież jestem tylko męską kurwą.

-Mógłbyś dzięki temu zostać największą kurwą w Polszy a przy okazji ją uratować.

-To mój obowiązek. Co mam zrobić ?

-Musisz wyruszyć na poszukiwania odpowiednich ludzi do twojej drużyny aby razem pokonać Łazienkowski land.

Pedofil mówił coraz wolniej.

-Ale gdzie mam szukać?

-Przysięgałem że nigdy nie wydam nazwisk nawet na psiarni…

Ale jednego frajera mogę ci wskazać. Nazywa się Chlebak i mieszka w Oświęcimiu, a teraz musisz ruszać. Ja tu poleżę i sobie umrę.

-Oki xd

-Czekaj dałnie jeszcze. Od teraz jesteś kapłanem Ballassa godnie go reprezentuj.

Po tych słowach pedofil pierdolnął zgona a Borewik ruszył odnaleźć tego życiowego nieudacznika xD

Rozdzial 2

Dziwka obozowa

Porucznik opuszczając swój ciepły Kurwidołek usłyszał krzyk.

-Gdzie pieniądze są za seks?

-Trzeba spierdalać

Powiedział w duchuju. Po czym jak powiedział tak zrobił.

-No teraz ta stara lampucera nie będzie handlować moją dupą. Teraz mogę dawać komu chce hehe. Ciekawe czy ten Chlebak jest przystojny…

Pogrążony w dywagacjach Porucznik wyruszył w stronę Oświęcimia.

Po przebyciu 666km zorientował się że idzie w złą stronę, postanowił wiec zapytać o drogę przebiegającego nieopodal murzynka.

-Hej asfalcie.

Krzyknął pieszczotliwie, po czym zbliżyła się do niego czarna jak gówno sylwetka

-Tak panie?

-Dokąd tak zapierdalasz?

-Uciekam z mojej plantacji.

-Newermajnd, powiedz mi nigersie jak ci na imię?

-Radek Ceranka, ale możesz mi mówić czarnuchu jak wszyscy.

-Dobra Cerata powiedz mi którędy do Ałszwica?

-Mówisz panie o tym obozie gdzie trzymają legionistów z armii Łazienkowskiej?

Odparł zdziwiony.

-No coś koło tego.

-A po chuj tam idziesz?

-Musze porozmawiać z niejakim Chlebakiem.

-Z tym zjebem? Gwałcicielem małych dzieci i swojego syna Miszora?

-Sądząc po jego dokonaniach to musi być on.

-Musisz udać się w chuj na wschód.

Po tych słowach Borewik ruszył w przeciwnym kierunku. Jednak po chwili usłyszał za sobą…

-Mogę iść z tobą mistrzu? Spierdalam przed moim nadzorcą.

-No oczywiście, ktoś mnie musi ponieść nigasie.

I ruszyli do obozu koncentracyjnego.

-Panie a jak ci na imię jeśli można spytać?

Zapytał murzyn w połowie drogi.

-Nie można.

Odpowiedział Borewik.

-Aaa ja wiem, przeczytałem linijkę wyżej.

-Zamknij już tę mordę cwaniaku.

Mknęli razem przez nieprzebyte ostępy Łazarskiego rejonu gdy nagle…

Zostali zaatakowani przez random enkontner, zmieniła się muzyka i ekran na rzut izometryczny a z krzaków wyskoczyli podstawowi przeciwnicy.

Odziani w czerwono biało czerwone stroje szaliki z herbem sierpa i młota i kijami bejzbolowymi w łapie.

-Co robimy?

Krzyknął murzynek.

-Nie wiem, szykuj się na wpierdol.

I czekali na nieuniknione.

I czekali.

I czekali.

I się kurwa nie doczekali, bo była ich tura xd

Po paru dniach zorientowali się że mogą sobie po prostu iść.

I ruszyli w dalszą drogę, ale to nie było ostatni randomchujwicośtam na ich drodze. Chwilę potem z krzaków wyskoczył na nich najebany menel posiadający unikalną zdolność GoldThief aktywował ją zaklęciem „szefie daj na chleb”. Zaklęcie było not efektiw bo nasi bohaterowie byli biedni jak sam skurwysyn. Jednak w odpowiedzi na atak murzyn chwycił menela za mosznę i zaczął kręcić mu wora podczas gdy Porucznik złożył święty pocisk z płynnej kupy do jego otwartej mordy. Oddalili się a bezdomny skurwysyn wypierdolił w powietrze pozostawiając po sobie 2 mikstury lecznicze marki „Amarena”.

Po stoczeniu paru potyczek Porucznik zdobył nowy lewel a Ceranka chuja dostał bo jest do dupy ( Pozdro Radziu :* ) ale chuj to i tak dla niego była nagroda hehe.

W końcu stanęli przed brama z napisem „Arbeit Macht Frei”.

Podeszli do strażnika w różowym uniformie i Porucznik zapytał.

-Można poprosić Chlebaka?

-Dobrze mały skurwysynku.

Po czym za chwile pojawił się w bramie ciągnąc po ziemi za fiuta rudego obdartusa.

Ten wstał otrzepał siebie i konia i zmierzył wzrokiem Borewika i Murzyna po czym zapytał.

-No no Ceranka skurwolu, po co tu przybyliście?

-Musisz nam pomóc w walce z Legionistami, to ja jestem wybrańcem Ballassa.

Rzekł młody Porucznik.

-To zajebiście, kiedy ruszamy?

-Od zaraz.

-Ale jak się tu znalazłeś jebany czarnuchu?

Zapytał Cerate Chlebak.

-No bo spierdoliłem z plantacji i myślałem że może u ciebie się schowam.

-Ależ oczywiście moja mała syrenko, Możesz tu zamieszkać aż nie wrócimy po ciebie za chwile.

-O naprawdę?

-No pewnie w końcu od czego są biali, no to zmykaj za chwile macie prysznic.

-Hura

Krzyknął Ceranka i wbiegł do obozu.

-No to szybko, ruszamy chłopcze.

-Maj nejm is Borewik.

Odpowiedział Borewik.

Szli tak i szli gdy nagle odezwał się Porucznik.

-Ale dokąd my idziemy?

-Musimy skompletować drużynę do walki z Legia cudzoziemską. Teraz właśnie ruszamy do miejscowości Pedałki po moja żonę Lafiryndę.

-Ale Chlebie skoro potrzebni nam ludzie to czemu nie wzięliśmy tego sympatycznego murzynka?

-Musiałem wyrównać rachunki. Dawno temu kiedy jeszcze nie byłem strażnikiem Oświęcimia nawet nie należałem do Wermachtu. Prowadziłem plantacje trzciny cukrowej, kaktusów i zboża z którego piekliśmy najlepszy chleb na całym Łazarzu. Pracowało dla mnie wielu niewolników ale był jeden wyjątkowy, pracował jak połączenie czarnego z ośmiornicą. Ale pewnego dnia odszedł do innego plantatora. Tym plantatorem była Agniecha 74 od tamtego czasu moje imperium piekarskie upadło, a wielu ludzi straciło stałe miejsca pracy, między innymi piekarz Adolf Paola. Ja zostałem zmuszony do przyłączenia się do Wermachtu i pilnowania tych Łazienkowskich skurwysynów.

-To bardzo smutna historia Chlebku, teraz cię rozumiem, jebać Cerankę xD

-No i jeszcze cwel śmie teraz wracać. Dobra spokojnie, bo mi ciśnienie w gaciach podskoczyło. Ruszajmy już do tych Pedałków.

Rozdzial 3

Ladaco

Gdy szli przez leśne ostępy zaczął zapadać zmrok i postanowili rozbić obóz w lesie. Rozpalili ognisko i położyli się do namiotów. W środku nocy Chlebak poczuł ciepło dochodzące z zza niego i dotyk na jego seksownych pośladkach.

-Borewik jutro się poruchamy teraz chce spać.

Ale to nie był Borewik. Chlebak odczuwał coraz silniejszy uścisk w okolicy swojej dupy.

-Mmm Poruczniku ale jesteś owłosiony.

Wtedy poczuł monstrualnego kutonga wbijającego się w jego dupę. Wrzasnął przerażony gdy ataki na jego ciasny (ta na pewno) anus zaczęły się nasilać. Kiedy Porucznik wszedł do namiotu zwabiony odgłosami jak w rzeźni przy świniobiciu zobaczył wielkiego niedźwiedzia który ruchał bezbronnego Chlebaka.

-Aaa kurwa, żuć w niego moim psychoballem.

Wykrzyczał Chlebak, a Borewik tak zrobił.

Po chwili błysło niczym fleszem na mordę i niedźwiedź się złapał.

-Mm uratowałeś mnie mój mężczyzno , pocałuj mnie.

Po tych słowach Chlebak chwycił Borewika za dupę i zaczęli uprawiać dziki seks.

Rankiem Chlebak stwierdził że nie możemy dopuścić już do takich sytuacji.

-Musimy potem odnaleźć jakiegoś miszcza surwiwalu, ale teraz ruszamy do Lafiryndy.

Pedałki coraz bliżej a z ust Porucznika padło pytanie.

-Chlebie czy ty jesteś trenerem psychomonow?

-Zamknij mordę dzieciaku wkurwiony, nikt nie może się o tym dowiedzieć.

-Ale dlaczego Chlebak?

-No bo trenerzy psychomonów to tajna sekta i jak ktoś się dowie to nie dostaniemy obiadu od naszego mistrza, rozumiesz?

-Tak rozumiem, obiad jest fajny nic do niego nie mam.

-No to morda w dupę i żryj kupę i pamiętaj, lamusy dupa cicho.

Reszta drogi minęła w milczeniu aż dotarli do Pedałów gdzie piździło niczym w Kieleckim.

Wszędzie leżał śnieg wymieszany z końskim kałem i jebało ukraińskim barszczem.

-Dobra to teraz idziemy na melinę.

Odparł chlebak i ruszyli do budynku z czerwonej cegły z napisem „Wigry Pany”.

Wtedy drzwi zostały wypierdolone z zawiasów i rozległ się krzyk.

-Chlebak ty pedale, kiedy miałeś być?

-Oj.

Rzekł Chlebak. Po czym został wciągnięty za fujarę na melinę przez kobietę odzianą w różowy strój BDSM.

Porucznik pozostawiając na zewnątrz słyszał tylko krzyki Chlebaka.

-Aaaa kurwa moja dupa, przepraszam szatanie już będę grzeczny.

Minęło parę minut i oboje wyszli z budynku. Chlebak kowbojskim krokiem podszedł do Porucznika i powiedział.

-To jest moja Lateksowa sucz.

Lafirynda uśmiechnęła się pokazując brak zębów xD :* i powiedziała do Chlebaka.

-Dobra gdzie teraz idziemy ruro?

-Musimy teraz znaleźć jakiegoś Bira Grilsa żeby przypadkiem żaden niedźwiedź nas nie wydymał.

-Ja tam bym nie pogardził.

Powiedział Borewik.

-Jak będziesz grzeczną kurewką to dam ci się przeruchać z moim psychomonem.

Powiedział Chlebak, a chwile potem odezwała się Lafirynda.

-Znam ja śwarną frele co się na obozowaniu zna.

-Na obozowaniu to nawet ja się znam hehe.

Dodał Chlebak.

-Ale jak ona przaje Chlebku, będziesz brany na dwa baty przez nas.

-A no skoro tak to ruszamy od razu.

I ruszyli do odległej krainy rządzonej przez Maxi Kaza.

Podczas drogi przemierzając bezkresną pustynie napotkali stado dzikich gęsi.

-O nie.

Krzyknęli chórem.

-Teraz musimy walczyć.

Powiedział Chleb po czym wyjął ze swojej różowej torebki pęczek kulek analnych.

Jedną rzucił i krzyknął.

-Spierdolina wybieram cię.

Oczom wszystkich ukazał się różowy psychomon z dildosem w łapie. Krótko potem wsadził sobie go do mordy i zaczął śpiewać piosenki Maryli Rodowicz. Gdy dzikie kanadyjskie gęsi upadły na ziemie uśpione tymi uroczymi dźwiękami nasi bohaterowie dobrali się do ich anusków. Po zrobieniu paru rundek i wymienianiu się jak w Serbskim filmie Porucznik spostrzegł wielkiego pytnoga Lafiryndy i powiedział.

-Mmm a już się bałem że Chlebaka zdradził gejowską stronę mocy.

Lateksowa Lafirynda uśmiechnęła się i kontynuowała grzmocenie kaczek.

Po przeruchaniu wszystkich do suchej nitki ruszyli dalej w sawannę.

Mknęli przez suche jak pięty Cejrowskiego ostępy gdy w końcu natrafili na ośrodek wypoczynkowy o nazwie „Chuj ci w dupę”.

Rozdzial 4

Sybilla Morphine

Zawitawszy do bram kurortu wypoczynkowego spotkali przed bramą Maxi Kaza który oznajmił.

-W Ciechocinku mam mieszkanie tu przyjezdne bawię panie.

Lateksowa Lafirynda nie myśląc wiele poszła z nim do namiotu gdzie po chwili dało się słyszeć odgłosy dzikich orgii.

Porucznik i Chlebak wyruszyli poszukać miszcza surwiwlu. Po chwili znaleźli się na osiedlu bananowym. Patrzą jakie chaty, I pomyśleli.

-To musi być tutaj.

Wbili do pierwszej chałupy z brzegu i mówią.

-Wyskakiwać z kasy skurwysyny!

Po czym wyskoczył na nich Piotruś cielęcinka i skasował im mordę, po tym rzekł.

-Sybillo chodź mam dla ciebie dziweczki.

W drzwiach ukazała się podniecona frela, wyciągnęła swojego monstrualnego chuja i wepchnęła go w anus Chlebakowi.

Po czym rzekła.

-Wszędzie poznam ten odbyt!!!111!!1, Chlebak ty wywłoko co tutaj robisz?

-Przybyliśmy tu po miszcza surwiwlu do naszej magicznej drużyny żeby walczyć z armią Łazienkowską w imieniu świętego Ballassa.

-A to luz już pakuje moje psychobale maluje ryj i ruszamy.

Po 3 godzinach xD wszyscy spotkali się na akwedukcie i ruszyli z prądem do Wawy.

Wkraczając na Łazienkowskie tereny zamówili posiłki z głównej Łazarskiej bazy przez łokitoki. Za 5 minut przyjechały traktorem dwa pedały. Oczywiście zza granicy bo cebulaki by wszystko spierdoliły (jak zawsze). Chlebak odezwał się do tego z małym wąsem i grzywką na bok.

-No chłopczyku widzę ze jesteś z Wermachtu.

-Jestem Adolf SSczepański panie Chlebmistrzu wziąłem ze sobą moją suczkę z muzułmańskiego kraju England hehe.

Chlebak przyjrzał się dokładnie postaci z połówką ziemniaka na czole i zapytał z niedowierzaniem.

-RokAlone2k to ty?

-Tak to ja odparł, ale teraz ukrywam się pod obcym nazwiskiem, mianowicie Kupa Walekonia.

-Nawet ładniej.

-Musiałem zmienić nazwisko po tym gdy prokuratura dowiedziała się co robiłem z nasz… znaczy, moim synem Miszorem.

-Tak pamiętam te skandaliczne nagrania gdy szedłeś z nim do domu. A on prosił żebyś go wziął tu i teraz.

-Tak on zawsze lubił to robić w nietypowych miejscach.

-Ale dosyć pierdolenia.

Powiedział Porucznik.

-Na to będzie jeszcze czas.

Dodała Lateksowa lafirynda.

Po czym ruszyli w stronę stolicy Legionistów. Zapadł już zmrok więc rozbili namiot w lesie Kutackim przygotowując plan ataku na jutro rano.

Żartowałem ruchali się xd

Chlebak w nocy zawitał do namiotu naszych zagranicznych skurwysynów.

-Chłopcy macie Może ochotę na małe co nie co?

Powiedział Chleb.

Wszyscy się rozebrali i zaczęli całować. Po chwili Chlebak znalazł się w środku a SSczepan zaczął szeptać.

-Wiesz po co tu jesteś?

-Masz opierdalać pale!!11

Dodał Kupa.

Chlebak był uległy i posłuszny jednak zaczął pragnąć coraz bardziej zamieszać chujem w dupie Walekonia. Chwycił go swoim zwieraczem za kutasa niczym skorpion swoją ofiarę i trzasnął nim o glebę. Kiedy Walikoń leżał na ziemi, razem z Adolfem dobrali się do jego dupy. Po wszystkim Adolf chciał tylko więcej.

-Idę zajrzeć do naszej Lateksowej koleżanki.

Powiedział zostawiając naszych kochanków. Leżeli tak razem kiedy przemówił Chlebak.

-Przypomniały mi się stare czasy. Kiedy razem bawiliśmy się z naszym Miszorkiem.

-Póki nie odebrała nam go opieka.

-Przecież miał zapewnione analne rozrywki i ciepłe posiłki z kupy.

Kupa zaczął płakać.

-Nie martw się mój ledsplejerku wszystko będzie dobrze.

Pocieszał go Chlebak.

W tym samym czasie odbywał się akt seksualny w namiocie Lateksiary. Przywiązany Adolf był biczowany po swoim małym od bólu prąciu i błagał o litość. Kobieta w różowym kostiumie jednak szybko go zakneblowała swoim drągiem. Podczas gdy za ścianą Borewik zabawiał się z każdym z psychomonów Sybilli i Chlebka po kolei.

Tak mijała noc aż o czwartej przyszła pora na zbiórkę. Wszyscy weszli do szałasu i Adolf zapytał Sybille.

-Frelo łysa co robiłaś całą noc?

-Stawiałam piorunochron.

Odparła.

Wtedy wszyscy wyjrzeli z namiotu i spostrzegli wielkiego 3 metrowego kutasa całego w gównie. Wszyscy doskonale wiedzieli co Morphine robiła z nim tej nocy :d ale to przemilczeli i zaczęli obmyślać plan ataku na Warszawę stolice Legionu potępionych. Rozłożyli mapę poplamiona w spermie i zaczęli wbijać pineski w losowe miejsca myśląc że to im coś pomorze, jednak to im tylko mazowsze. Wtedy do namiotu wkroczył śmiałym krokiem Ceranka.

-Łelkam ewrybady!

Wszyscy zdziwieni powiedzieli.

-Co tu robisz asfalcie?

-Przyprowadziłem do was kolegę bo szukaliście ludzi do drużyny.

Po tych słowach do namiotu wkroczył obsraniec w pelerynie z wielką, czarną, mieniącą się Elką.

-Mam was skurwysyny.

Odpowiedział.

-Generał Murawa!!!1111!!!1

Wykrzyknął Chlebak.

-No frajerzy jesteście aresztowani za spiskowanie przeciwko Legi Warszawie.

-Radek ty kurwo.

Powiedzieli wszyscy.

Rozdzial 5

Pasjans

Zanim nasi bohaterowie zorientowali się w jak ciemnej dupie są do namiotu wkroczyli łysi panowie z kijami bejzbolowymi. Spuścili naszym bohaterom wpierdol a potem się na twarze brzuch brzuch i zawlekli ich do lochów pod Warszawą. Po jakimś czasie do celi wkroczył Murawa i powiedział.

-Będziemy was zapierdalać na oczach publiczności dwójkami wiec się przygotujcie, za godzinę zaczynamy Poznańskie kurwy.

Nasi bohaterowie siedzieli w ciszy gdy nagle odezwała się Lafirynda.

-To Może się troszeczkę poruchamy ten ostatni raz.

Wszyscy ochoczo zdjęli z siebie ubrania i zaczęli się dymać na rozmaite sposoby. Sybilla dymała Lafirynde w ucho aż wychodziło drugim. Chlebak wyrywał Sybilli włosy z dupy językiem. Adolf srał sobie do ryja a Walikoń spuszczał się na twarz Borewikowi który obciągał Lateksiarze. Po tych zabawach Chlebak i Walikoń leżeli na sobie kiedy Kupa wyjął z kieszeni kawałek kupy zawinięty w bibułkę.

-Może sobie zajaramy?

Zapytał zgromadzonych/zgwałconych.

-Właśnie dlatego od ciebie odszedłem, jesteś od tego uzależniony Rok.

Powiedział z oburzeniem Chlebak.

-Mówisz jak moja matka. A wiesz co? Czasami sobie zajaram gówno to już przypał a jak ona wpierdala ogórki w tej beczce albo ty dymasz te dzieciaki to jest dobrze?

-A Może on ma autorytety?

Zapytał SSczepański.

-Może bierze przykład ze świętych?

Po tych słowach do celi wkroczył Murawa.

-Chlebak, Lafirynda do mnie, wy pierwsi.

Powiedział z uśmiechem na ustach.

-Chlebaku co teraz ?

Powiedziała Lafirynda gdy siedzieli na krzesłach elektrycznych.

-Nie wiem Andrzej nie wiem.

Wtem do Sali wkroczyła Anna Maria Wesołowska.

-Chlebak pójdziesz ze mną mam sprawę.

Rudy tak uczynił.

-Chlebaku zostań kocham cię.

Powiedziała Lafirynda.

-Lol nie xd

Odparł Chleb i ruszył przed siebie wchodząc przez drzwi z napisem „Pasjans” na wielki balkon gdzie stał Liryczny Wandal.

Na dole rozciągał się tłum wielki jak na konklawe. Wtedy Anna Maria przemówiła do zgromadzonych.

-Kardinale eklencje? Wojtyłaaaaaa!

-Apage satanas.

Odrzekł tłum.

-Więc drodzy zebrani.

Kontynuowała.

-Raz do roku mam w zwyczaju darować winy jednemu ze skazanych a wy wybieracie któremu. Oto Liryczny wandal który uświadomił nas wszystkich ze Szatan jest naszym panem a Jan Paweł II gwałcicielem małych dzieci. Objawił nam prawdę a wy chcecie jego śmierci. Ale posłuchajmy co ma na swoją obronę.

Wandal wystąpił i zaczął się tłumaczyć.

-Elos mordeczki tu Wandali. Ja się nawróciłem, tamto wszystko to były żarty teraz biorę Lorazepam i jest zajebiście, nie będę już obrażał świętych.

Po jego wypowiedzi rozległy się krzyki jak w zoo i odgłosy.

-Buuu!

Tłum jednak nie wybaczył wandalowi jego herezji.

-Teraz kolej na Chlebaka: asystenta doktora Mengele, gwałciciela małych dzieci i swojego syna Miszora, Żołnierza Wermachtu i piekarskiego sadysty.

-Siema frajerzy jak to jest być zerem pierdolone śmiecie?

Po wypowiedzi Chlebaka rozległy się wiwaty i klaskanie, jedna kobieta nawet wtedy urodziła z zachwytu, swojemu dziecku dała na imię Chlebak Junior.

-A więc za kim jesteście tutaj zebrani?

-LEGIA LEGIA!

-xD nie chodziło mi o tych dwóch frajerów.

Tłum przez chwile milkł dało się słyszeć tylko ciche szepty obecnych, jednak po paru sekundach wszyscy zaczęli skandować.

-Chcemy Chlebaka, Chcemy Chlebaka, Chcemy Chlebaka…

Tym oto sposobem Chlebak został ułaskawiony i mógł odejść do domu a Wandal został powieszony za jaja na latarni i wystawiony na widok publiczny.

Jednak trochę wcześniej w celi śmierci w której pozostała Lafirynda i Murawa…

Murawa bezlitośnie pociągnął za wajchę po czym oczom oglądających ukazał się wspaniały widok Lateksiary podczas ataku padaczki, trzepiącej się na wszystkie strony na krześle elektrycznym. Dało się słyszeć tylko szepty widowni.

-Boże jak ja jej zazdroszczę.

-Tak umierają ludzie w stanach.

Wtedy zapadła kurtyna a ludzie zaczęli klaskać.

Gdy nagle do Sali wkroczyła czarna postać w kapturze i powiedziała do Murawy.

-Wyłącz to chujstwo. Ona będzie nam jeszcze potrzebna.

Kiedy Lafirynda była wynoszona z sali mówiła tylko

-Ja mu dam temu Chlebakowi, zdradził mnie szmatławiec.

Rozdzial 6

Dungeons & Paralizators

Borewik siedział zmartwiony. Inni obserwując jego stan stwierdzili.

-Jeżeli wybraniec zostanie zajebany to nie pokonamy Legii :c

Jednak nic nie mogli poradzić.

Nasi bohaterowie siedzieli w celi czekając na egzekucje gdy otworzyły się drzwi. Do środka wlecieli na mordę dwaj jegomoście. Wstali i zmierzyli wzrokiem naszych frajerów a potem swoje kutasy linijką. Ja jestem Miętus a to jest Chada, co dobrze wkłada hehe. Wtedy Zaczęli się napierdalać a jak skończyli odezwał się Adolf.

-Miętus? Chlebak krzyczał to imię jak go ruchałem.

Wtedy Miętus chwycił go za jądra.

-Chlebak? Gdzie on jest? Mój skurwysyn.

Wtedy nasza banda zjebów wyjaśniła ów dżentelmenom że podróżowali razem i są z wybrańcem Ballassa aby obalić Legionową monarchię. Miętus zmartwił się śmiercią Chlebaka ale powiedział.

-A chuj z nim xD Widzew ważniejszy.

Pomogę wam zniszczyć Legie tylko dlatego że to jeszcze większe ściery od Lecha.

Po czym nakazał wyjebać Chadzie głową ścianę i wydostali się z celi do Warszawskiego kanału Wajdy. Co prawda Chada potem wyglądał jak po trzech zawałach i wylewie co bardzo podnieciło Walikonia który się z nim przeruchał na boku.

Sybilla prowadziła tą bandę dałnów przez ciasne jak dupa nikogo z obecnych korytarze. Bardzo przydała się jej orientacja w terenie i seksualna.

Po wyjściu na powierzchnie już poza murami stolicy Łazienkowskiej przemówił Miętus.

-Ja wracam na melinę mam nadzieje że was zajebią, yy znaczy że wam się uda.

Chwycił Chade za rękę i podskakując pobiegli w stronę zachodzącego słońca.

-To musimy teraz zapierdalać do Poznańjardu i zaplanować następny atak.

Powiedział Porucznik.

-I pomścić mojego seksiaczka.

Rzekł Walikoń.

I ruszyli do Poznańjardu jednak po drodze Sybilla stwierdziła że musi zmienić majty. Więc wstąpili na herbatkę do Maksi Kaza. Ten przyjął ich z otwartą dupą, co natychmiast wykorzystała Morphine i wepchnęła mu maczugę w pupę to samo zrobił jej Porucznik, Porucznikowi SSczepański a Adolfowi Kupa. Wtedy jednym zgrabnym ruchem Maksi osunął się z kutonga Morphine okleił wszystkich srebrną taśma klejącą tworząc coś na kształt ludzkiej stonogi, następnie pociągnął za wajchę w kształcie kutasa bez napletka na ścianie. Wnet z sufitu spadła na naszych zjebów klatka dla chomika w wersji XXL.

-HAHAHAHHAHABIBASIYCBWBCWE8G2789G83F43RF7634R5756e^%%^

Zaśmiał się Maksi

-Co w niego wstąpiło?

Pomyślała Sybilla.

-Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał, wiązanie i różowe kajdanki to tak, ale to już przesada.

Nagle ich ciemiężca zdjął z mordy maskę, a oczom obecnych ukazała się morda Maksi Kinga.

-O nie to ten jebany raps!

Powiedział Porucznik.

-Tak to ja, dostałem polecenie od wielkiego Cezara Legionistów, teraz ja żądze w tej norze a wy będziecie zapierdalać w kołowrotku i napędzać moją elektrownie jądrową.

-A ja żarłem twoje batoniki!

Wykrzyczał zawiedziony Porucznik.

-Trudno xD

I poszedł wpizdu.

-I co teraz?

Zastanawiali się nasi związani bohaterowie. Wtem do pokoju wrócił Maksi King razem ze swoim sługusem.

-Teraz was zachęcimy do biegania w kołowrotku.

Powiedział King.

-To jest Paralizator.

Wskazał na swojego pomagiera.

-Chcecie wiedzieć czemu się tak nazywa?

Nie czekając na odpowiedz nakazał ruchem ręki zdjąć spodnie Paralizatowi. Oczom wszystkich ukazał się niebieski kutas rozdwojony w połowie na dwa pomiędzy którymi przepływała wiązka prądowa.

-Do działa!

Rzekł King.

Paralizator podbiegł koślawym krokiem do ostatniego w stonodze, czyli Kupy. Nastawił jego dupę do siebie i zapakował mu 220 wolt prosto w dupala. Wszyscy momentalnie wskoczyli na kołowrotek pod wpływem wiązki elektrycznej i biegli za każdym jej wypuszczeniem przy włożeniu i wyjęciu niebieskiego pastucha. Wiązka przepływała od początku do końca naszej stonogi. Po paru rundkach nasi wyczerpani bohaterowi nie mieli chwili na odpoczynek.

-Oh kurwa zróbcie coś bo mi zaraz dupę stopi!

Powiedział Kupa zdyszanym głosem.

Nasz Ballassowy wybraniec naprężył się i oddał strzał prosto z dupy. Jednak zapomniał jak to się skończyło dla starego Pedofila. Wystrzał był jeszcze potężniejszy niż wtedy. Wszystkim życie pełne syfu i gówna przebiegło przed oczami. Zrobiło się siwo i w jednej sekundzie rozległ się wybuch o potędze 40 ton trotylu który rozerwał taśmę klejąca. Znajdujący się w samym epicentrum wybuchu kutacz SSczepana wystrzelił jak z procy prosto do japy Maksi Kinga. Adolf pozbawiony swojego przyrodzenia upadł na ziemię telepiąc się we własnym (i nie tylko) gównie. Kupa ze swoją czarną od wysokiego napięcia dupą rzucił się na oszołomionego Paralizatora i zaczął policzkować go swoim drągiem. Podczas gdy King ssał chuja niczym smoczek. Został chwycony z obu stron przez Porucznika I Sybille. Zapakowali go w uszy swoimi chujami i zaczęli dymach z wielką mocą. Gdy zaczęli już dochodzić King zaparł się nie dając im zrobić finiszera.

-Adolf musisz nam pomóc!

Krzyczy Borewik.

SSczepański podniósł się, przyłożył palce do skroni i w ogromnym skupieniu skierował całą moc na oderwane od swojego ciała prącie. To wystrzeliło dokładnie w tym momencie co penisy Borewika i Morphine. Kumulując moc swojej spermy w samym środku mózgu Kinga zdetonowali mu czerep. Na wszystkich trysnęła miłość a bezgłowy Maksi King padł na ziemię.

Po całym zajściu nasi bohaterowie uwolnili z chujwiegdzie Maksi Kaza. Ten z wdzięczności przyszył Adolfowi fujarę, oczywiście nie jego bo był po tej akcji z pakowaniem w uszy i do japy taki pogryziony że ja pierdole. Obcięli czarną fujarę Kingowi i przyszyli Adolfowi. Do zasilania elektrowni jadrowej która została przejęta przez Maksi Kaza wykorzystali magiczne właściwości kupy Borewika. Paralizator okazał skruchę i dołączył do oddziałów Ciechocińskiej policji gdzie nigdy nie rozstawał się ze swoim sprzętem do poskramiania przestępców. Nasi frajerzy natomiast wyruszyli do Poznańjardu kontynuować walkę z Łazienkowskim Cezarem.

Rozdzial 7

Ksiezniczka w wiezy

Podróżując do Łazarskiej stolicy mijali Oświęcim. Kupa uparł się żeby powspominać niedawno zmarłego Chlebaczka. Kiedy jednak podeszli bliżej oślepiła ich ruda czupryna jednego ze strażników.

-O kurwa Chleb!

Zaczęła drzeć mordę Sybilla.

-No siema kurwiszcza.

Odpowiedział Chlebak z góry.

-To ty żyjesz?

Zapytali.

-No pewnie.

-Ale jak to?

-Kurwa czary, nie pierdolcie mi tu tylko idziemy do Poznańjardu.

-No to ruszamy.

Mówi Porucznik.

-Ale czekajcie chuje musze się wymeldować u Mengele.

Chlebak ruszył do gabinetu swojego mentora.

-Hej skarbie spierdalam na ustawkę z Legiunią.

-No dobra sam sobie ponapierdalam tych tutaj. Tylko uważaj na tego czarnucha co nam spierdolił niedawno. Wyruchał naszych 40 strażników i wyjebał przez siatkę jak jebany parkurowiec z Afryki.

-Dobra dobra jak Cerate spotkam to w łożku mu parkur zrobię.

-Buziaczki.

Pożegnał się Mengele.

Drużyna znowu ruszyła w przygodę gdy po drodze wywiązał się dialog.

-Chlebku tęskniliśmy za tobą, Miętus się pytał o ciebie.

-Przejebane, chyba nie powiedzieliście mu że zdechłem.

-No nieeeee xD

Powiedział Porucznik.

-No to dobrze bo by alimenty przestał płacić ten skazaniec.

I ruszyli dalej na Poznań.

Po drodze zaskoczyło ich stado węży rzecznych bardzo niebezpiecznych. Chleb Sybilla i Adolf rzucili swoje psychobale z których wyskoczył Bulbabulba xD muzyczny pokemon Kobra i Czajnikzard. Obsrane węże spierdoliły w głąb lasu. Poczym odpaliła się nuta „W dżungli nic nie jest straszne gdy groźne zwierzęta potrafią śmieszne być”.

Banda pierdolców była już przy bramach stolicy gdy zapadał zmrok, wtedy zobaczyli czarną jak gówno sylwetkę.

Co coś przypomniało naszemu Borewikowi.

-Ceranka!

Powiedział zaniepokojony Porucznik.

Zbliżyły się do nich lewitujące zęby i oczy.

-Siemanko witajcie w mojej kuchni.

Po tych słowach rzucił się na niego Chlebak.

-Ty kurwo! Prawie mnie zajebali przez ciebie konfituro.

-A Lafirynde nie prawie :c

Wspomniał Porucznik.

-Kogo?

Zapytał Chleb po chwili jednak powiedział.

-Aaaa no tak oczywiście że pamiętam o tej wspaniałej osobie.

-Ale ta ściera żyje!

Powiedział duszony przez Chlebaka Ceranka.

-Coo?

Zapytali z niedowierzaniem bohaterowie Ballassa.

-Cezar Łazienkowski kazał mi wam powiedzieć że jest w wieży niedaleko Pedałków. I żebym wam powiedział że mu uciekłem i możecie mi zaufać i to wcale nie jest pułapka.

-O kurwa to wiele zmienia.

Powiedział Chlebak.

-No Klaudiuszu Cyrankiewiczu spisałeś się.

Czarnuch uśmiechnął się szeroko.

-Mam dla ciebie prezent za te dobre wieści.

-Naprawdę?

-No pewnie. Musisz tylko pójść na Pawlikowskiego 2, to po drodze na Poznań Główny tam cię czeka niespodzianka. 

Smoluch podniósł łapy ze szczęścia i pobiegł w dal.

-Mam plan cweluchy.

Powiedział Porucznik.

-Ja Kupa i Morphine pogadamy z szefem tego zadupia żeby nam pomógł i zorganizujemy sprzęt do ataku na Warszawkę. A Chlebaczek i SSczepański ruszą pomóc Lateksiarze.

-Dobra Kurwiu.

Zgodził się ciągnąc za sobą Chlebka SSczepan.

-Ale kurwa xD poradzisz sobie sam.

Mówił Chlebak, jednak na nic się nie zdały jego protesty.

Porucznik wraz z ferajną ruszyli na Grunwald aby odnaleźć króla Poznańskich małolat.

Wkroczyli do ratusza i oczom im ukazał się jegomość w niebieskiej koszulce.

-Mamy kilka pytań.

-To chodźcie do mnie do gabinetu tam pogadamy.

Wszyscy ruszyli za nim i usiedli na barowych krzesełkach (takich bez oparcia żeby było łatwiej się wypierdolić).

-Panie…

Zaczął Porucznik

Wtedy Jegomość wyciągnął flaszkę na stół. I nawija.

-Mówcie mi Bonus. Zrobimy tak, co pytanie to lufa.

Po czym polał wszystkim. Po paru rundkach nasi bohaterowie zastosowali myk odwrotności Jezusowej i zamienili swoje trunki w wodę. Dzięki temu mogli uzyskać odpowiedzi na wszystkie nurtujące pytania. Np. Więcej niż jedno zwierze to? Dlaczego krzesło ma nogi jak człowiek, ale nie może chodzić ani nosić przedmiotów? Dlaczego Tede kurwą jest? , Dlaczego Jan Paweł 2 nie zje kremówki? I co najważniejsze. Jak dosrać Legionistą?

Nasi Alkoholowi czarodzieje zdążyli się tylko dowiedzieć że mają kupić kajaki, najlepiej w chuj. Wtedy Bonus spadł z krzesła i powiedział.

-Gurwabueeee.

Nasza drużyna tez się pożegnała i poszli na bazar po kajaczki.

W tym samym czasie Chlebak i SSczepański zbliżali się do Pedałków. Spojrzeli na wysoki obiekt na środku pola i Adolf wykrzyczał.

-Babke zapina, na wieży!

Chlebak wyjął swoją lornetkę zrobioną z 2 kubków po Danonkach i zobaczył że to Lafirynda i tajemniczy rycerz.

Szybko pobiegli w stronę wieży. Gdy wskoczył przed nich wojownik zapinający.

-Jestem Aroł ow Nordh, a teraz zostaniecie zajebani!

Rycerz był dojebany jak Pudzian i miał cztery metry. Chlebak od razu nasrał w gacie jednak Adolf bez wahania rzucił się na niego ze swoim nazistowskim bagnetem. Jednym ciosem swojego jebanego ekskalibura Aroł powalił SSczepana, gdy ten dal rade tylko przeciąć jego sakiewkę. Wszędzie wysypały się czerwone rubiny a Aroł zaczął je gorączkowo zbierać. Co dało trochę czasu Chlebakowi na pozbieranie się. I wciągniecie odbytem kupy z gaci z powrotem do dupy. Wtedy spojrzeli sobie w oczy. Chlebak wyciągnął maczetę i powiedział.

-„Aroł to cię czeka kurwo”.

-Chodź Chochliczku.

 Aroł nabrał rozpędu i rzucił się ze swoim mieczem na malutkiego Chlebaka. Ten w ciągu sekundy rzucił maczetą w mordę Aroła a z kieszeni wyciągnął automat kałasznikowa zaprojektowany w 47 wytworzony w 95.

Przejechał serią po fiucie Aroła, odcinając go. Aroł zdychając upadł całym ciężarem na biednego chlebka kończąc pojedynek remisem.

Aroł zapłakany wstał i zaczął łkać.

-Jak mnie mogło pokonać takie gówno.

Po czym pobiegł w stronę domu Admina. Chlebak wstał z wielkiej dziury w ziemi w kształcie Aroła pokazał okejkę i uśmiech bez połowy zębów. Po czym ruszył pędem w stronę wieży.

-Wszystko widziałam mój bohaterze.

Powiedziała Lateksowa Lafirynda.

-Rzuć mi linę kacapie.

-Ale nie ma.

-To wymyśl coś.

Leteksiara położyła jaja na parapecie i spuściła długi jak tasiemiec pukiel włosów łonowych z wieży. Chlebak chwycił go i zaczął się wspinać. Wszedł na górę i zaczęli się cieszyć.

-Tylko jak teraz oboje zejdziemy.

Zastanawiał się Chlebak.

-„Dostać się do krainy grzybów jest łatwo, ale w drugą stronę no to powiedzmy że już troszeczkę gorzej”

-Jebać to

Powiedzieli wyskoczyli na mordę z okna niczym magik. Jednak lądowanie było bardziej udane bo wylądowali na dogorywającym Adolfie. Chlebak chwycił kartkę i długopis szybko napisał list z pogróżkami do Aroła po czym przykleił go na wieży.

Chwycił za ręce SSczepana i Lafirynde i zaczęli spierdalać do Poznania przed Adminem. Za nimi dało się tylko słyszeć krzyki.

-Chlebak ty kurwo nie masz tu wstępu, no przynajmniej przez 6 lat.

Rozdzial 8

Kutarski Darunia i Antoninkowe klimaty

Borewik ze swoją grupą ruszyli na bazarek zakupić kajaki i inny osprzęt. Zwiedzali stoiska z kasetami Disco Polo. Napierdalało basem z magnetofonu ale naszym bohaterom udało się kupić parę kaset Bojsów i Don Wasyla. Potem ruszyli na stoiska z wiertarkami udarowymi gdzie sprzedawca pokazywał osiągi na portrecie znanego pedofila. Potem ruszyli na stanowisko z bawełnianymi skarpetami i majtkami firm z zagranicy!!!11!!1. Kupili sobie też reklamówkę świnek morskich i oscypków. Kiedy nareszcie doszli do kajaków wykupili cały zapas 20 tirów.

Jednak parę godzin wcześniej zanim wstało słoneczko z teletubisiów, Radek przechadzał się ciasną uliczką Pawlikowskiego 2. Kiedy nagle wyskoczył na niego napastnik. Chwycił go za krocze, powalił a następnie założył balache na łeb. Już był w ogródku już ruchał się z gąską kiedy poczuł mokry dotyk języka na policzku. A potem delikatny pocałunek na szyi. Z Ceranką nie jest tak łatwo. Po paru minutach do Ceranki leżącego w śmieciach i jarającego Malboro leżał wtulony jak dziecko jego wcześniejszy napastnik. Od tamtej pory razem grasowali na ulicy Pawlikowskiego 2 więc powiadam wam, nie chodźcie tamtędy. Nie pytajcie dlaczego PO PROSTU NIE CHODŹCIE.

Wracając jednak do naszego wspaniałego Chlebaka. Jego grupa przechadzała się przez wsi dookoła Łodzi gdy nagle Lafirynda spostrzegła coś niesamowitego.

-Patrzcie to przecież Marcin Kutarski ten sławny jutuber.

-Szkoda że niema z nami Walikonia pewnie go zna.

Powiedział Adolf. Po czym ruszyli do niego po autograf dla Lafiryndy. Gdy podeszli od tyłu do niego ten przeładował swój karabin na wodę naładowany moczem i wycelował w Chlebaka.

-Czego tu szukacie obdartusy?

-Chcieliśmy autograf.

Powiedziała Lateksiara.

-Aaa no to dobrze.

Odłożył broń.

-W dzisiejszych czasach trzeba się mieć na baczności, wszędzie kręcą się ci z Legii.

-Naprawdę jesteś Marcin Kutarski?

Zapytała z niedojebaniem/niedowierzaniem Lafirynda.

-Tak naprawdę mam na imię `Marcin Pedałek ale wiesz Kuarski lepiej brzmi więcej widzów, te sprawy.

Po czym poszli za stodołę „rozdać autografy”. Za 10 minut prostując ubrania wrócili do naszych zniecierpliwionych nazistów.

-Możemy już iść?

Zapytał Chlebak.

-Tak tak idźcie autograf będzie do odebrania za 9 miesięcy.

Zapewnił Marcin poczym pożegnał naszą grupę. A nasi trzej dałnowie ruszyli dalej na Poznań.

Zaczynał już zapadać zmierzch jednak postanowili kontynuować wędrówkę aby przed świtem być w tej norze.

Jednak już na miejscu następne dałny pakowały kajaki do garażu i szykowały się spać. Ale ta noc była inna niż wszystkie, mianowicie była pełnia. Gdy wszyscy już spali magiczne ułożenie planet wysłało wiązkę do wszystkich chorych na likantropię zmieniając ich w gównożercze bestie. Na nieszczęście Borewika i Walikonia to właśnie Sybilla była jedną z chorych. Gdy sobie słodko spała nagle jej ciało zaczęło robić się bardziej owłosione niż dotychczas xD :* i w jednej chwili zmieniła się w wielkiego mistycznego potwora Darunie.

Zapewne przypadkiem jest to że ten raz w miesiącu w który wypada pełnia zawsze zaczyna się okres Morphine. To jednak nie było teraz ważne. Bestia gwałcąca wszystko na swojej drodze najpierw zaczęła od swojego łóżka. I wiercąc w ścianie swoim kutasem niczym młotem pneumatycznym przeszła na Walikonia dewastując mu dupsko. Potem nadeszła kolej na Porucznika któremu dupa krwawiła jak z wodospadu Niagara. Darunia nie znała litości gwałciła i starych i młodych w buzie i w dupę czasem nawet w pępek i pod pachę. Kiedy skończyli się ludzie w Poznaniu których można było by wyruchać zabrała się za budynki. Jebała wszystkie okna i drzwi potem meble, następnie zwierzęta. Każdy kto próbował ją powstrzymać był znowu ruchany. Na nic się nie zdały prośby i modlitwy. Nawet nic nie pomógł pocisk z kupy wystrzelony przez Porucznika. Darunia też go zgwałciła. Kiedy Chlebak przybył późną nocą zabawa trwała w najlepsze.

-Chlebak poradź coś nic nie Może jej powstrzymać.

Chlebak odpowiedział tylko.

-Lol.

Chwycił kamień i zawołał.

-Darunia mam cos dla ciebie.

Rzucił go prosto do paszczy potwora. Darunia ze smakiem zjadła kamień i poszła dalej w kime pomniejszając się znów wielokrotnie. Lafirynda patrząc na gigantycznego kutasa bestii z Wadowic który się coraz to zmniejszał i zmniejszał mówiła tylko.

-Szkoda, jaka szkoda.

Rozdzial 9

Zajebisty plan kotku

Nasi bohaterowie nie mieli czasu na odpoczynek. Od razu po uspokojeniu Daruni ruszyli do naszego Luja zapytać się na chuja im 20 tirów kajaków. Po zapukaniu do drzwi otworzył im Bonus i zaprosił szóstkę przychlastów do swojego klubu futbolu amerykańskiego.

-Więc te kajaki…

Zagadnął Porucznik.

Bonus zmierzł go wzrokiem powoli pozbawiając ubrań w myślach. Jednak chwile potem się opamiętał i zaczął wyjaśnienia.

-Jesteśmy na przejebanej pozycji.

Miny naszych śmiałków wyrażały tylko zniesmaczenie, jak przy małym siusiaku w dupie.

-Nie damy rady Legionistą.

Po tych słowach wszyscy oniemieli, czyżby cała praca miała pójść na marne?

-Ich władca Kaligula jest świetnym strategiem, Hycel aka Murawa sprzeda was wszystkich na psach zanim zdążycie się obejrzeć. Nawet pokonanie Aroła nie da nam szans. W pojedynkę nie uda nam się wygrać.

-W pojedynkę ?

Zapytała Lafirynda.

-Tak właśnie musimy poprosić o pomoc Widzew.

W tym Momencie Chlebak popijający Świerzy mocz wypluł wszystko na Borewika.

-Co kurwa?

Zapytali wszyscy zgodnie.

-Już gorzej nie mogłeś wymyślić.

Powiedziała Sybilla.

-To nasza jedyna szansa. Inaczej Legia zwycięży.

Zapadła cisza. Nasi skurwole zaczęli się naradzać szeptem. Dało usłyszeć się tylko pojedyncze frazy.

-Ale kurwa z Widzewem?

-Już chyba lepiej by było z Arką.

-Albo Ruchem.

W końcu zapadła cisza i do Bonusa wystąpił Borewik.

-Nasze serca krwawią ale w tych okolicznościach mogą pokrwawić na czerwono biało czerwono.

-No, cieszę się że zrozumieliście ze to nasza jedyna szansa. Jednak po ostatnim mundialu populacja kibiców Legii wzrosła o 200%. Boje się ze nawet z Widzewem możemy przejebać.

-I co teraz?

Zapytał Walikoń z SSczepańskim.

-Tu wkraczacie wy. Wyruszycie w swoje rodzinne strony i przywieziecie naszych kibiców co spierdolili szukać pocieszenia w lidze Angielskiej i Bundeslidze. Wkręcicie im że wyjebiemy z kraju Legie i od razu przyjadą. Więc ty SSczepan ruszasz na granice.

-Ale potrzebuję pomocy w łapaniu stopa.

Wtrącił się młody nacjonalista.

-Myślę ze Lafirynda będzie najlepsza xD

Zaproponował Porucznik.

-No to jedziecie razem.

Potwierdził Luj.

-Ja pierdole.

Dodała Lateksiara.

-Chleb i Morphine wy przekonajcie Widzewiaków do przyłączenia się. A Kupa i Borewik ruszają na Pomorze zwodować kajaki i spotkać się  z Żonkilem.

-A kto to jest Żonkil

Spytał zaciekawiony Porucznik.

-To jest nasza wtyka W Arce Gdyni. Jak mu powiesz że jesteś wybrańcem Ballassa wiele cię nauczy.

Po instrukcjach ruszyli wykonywać swoje arcyważne zadania. Banda kacapów znowu w rozsypce. Jednak jak układało się naszemu wspaniałemu Chlebakowi ze swoją towarzyszka drogi.

-No frajerze ruszaj tą dupę szybciej bo nigdy nie dojdziemy do tej Łodzi.

-Nie popędzaj mnie bo ja się stresuje.

-No to może masz jakiś pomysł jak przekonać do siebie czerwoną armie?

-Tu gdzieś w pobliżu mojej wsi powinien gdzieś latać taki obdartus on tu coś na pewno poradzi.

-A nie łatwiej by było zagadać do Miętusa?

-Ja pierdole. Nie.

-Ale czemu?

-Jestem skurwysynem Miętusa i jego wielkim marzeniem było żebym został Widzewiakiem. Ale niestety skusiły mnie niebiesko białe kutasy, pasy*. Po tym mnie wydziedziczył a ja pozostałem wierny Lechowi.

-No bardzo wzruszające tylko że teraz te żydy są nasza jedyną szansą.  

Wtedy spostrzegli Kutarskiego w obsranym garniaku na horyzoncie.

-Marcinku sprawa jest.

-No kurwa nie mam żadnych pieniędzy.

-Nic bardziej mylnego, nie chodzi mi o kase.

Bronił się Chlebak.

-To co chcesz dałnie? Znamy się jeden dzień a ty już czegoś chcesz.

-No bo musimy zwerbować cały Widzew do walki z Legią.

-No wszystko pięknie ale w moim sercu gra KKS Koluszki.

-Ja pierdole.

Skomentowała Morphine.

-No to mamy przesrane.

Widząc rozpacz na twarzy uroczej damy Pedałek postanowił nie pozostać obojętny.

-Dobra aaaaaaaaaaaaaale zawsze mogę się za wami wstawić u Miętusa.

-No to nie mam wyboru muszę się z nim rozmówić.

Westchnął Chlebak.

Po czym w trójkę ruszyli do Miętusa. Jednak przed bramą Łodzi Chleb I Morphine wyczuli znajomy zapach. Połączenie szajsbeki z taborem cygańskim. Zapach roznosiła osoba wolnym krokiem zbliżająca się do protagonistów.

-JA PIER DO LE.

Powiedział Chlebak wytrzeszczając oczy niczym smutna żaba.

-Elo penery.

Odparł Radek ubrany w koszulę w kwiaty i przeciwsłoneczne okulary. Chlebak uderzając się z całej epy w mordę zwrócił się do Ballassa.

-Czy ja kiedyś się go pozbędę?

Ceranka szczerzył japę jeszcze bardziej.

-Właśnie wróciłem z Arabii Saudyjskiej, stwierdziłem że Może wam się przydam.

-Dobra już nie płaczcie idziemy do Miętusa potem sobie pogadacie.

Pogoniła ich Sybilla.

Ruszyli wiec do komnaty księcia Widzewskiego. Salę ozdabiały wlepy i plakaty a na tronie z sedesu siedział Miętus.

-Kogo ja tu widzę, wraca do mnie mój skurwysyn marnotrawny.

-Siema Miętus musimy pogadać.

-Mamy do pana sprawę.

Dodała Morphine.

-Musimy połączyć siły Legia jest zbyt potężna…

-HAHAHA.

Przerwał Chlebakowi Miętus.

-To że wam raz pomogłem nie znaczy że się lubimy. Nie dosyć że zdradziłeś jedyny słuszny klub wracasz mi tu po tylu latach, i jeszcze śmiesz mi tu mówić że czegoś chcecie ode mnie?

Co to kurwa ma być za zachowanie co ty sobie wyobrażasz.

Miętus poczerwieniał.

-Jeszcze mi tu przyprowadzasz jakiś zjebów, ciebie nie liczę Poznańska szmato ale ta frela z kutasem, jakiś przychlast w zafajdanych kalesonach i lakierkach no i jeszcze ten jebany śmierdziel. Capi tu jak by szambo wyjebało, jak ty w ogóle się nazywasz brudasie?

-Radosław Ceranka.

Odpowiedział dumnie smoluch.

-Radek? Radek gównojadek xD?

Po tych słowach źrenice dotychczas spokojnego murzynka zrobiły się czerwone. Otworzył ryj i ukazał się rząd żółtych zębów. Ceranka wskoczył na Miętusa powalając go.

-Aaaa kurwa.

Krzyczał bezradny. W przypływie chwili Chlebak chwycił bambusa za dupę i jebnął go o ziemie 2 metry dalej. Wycelował i wymierzył bułe i łokieć. Co już po pierwszym ciosie znokautowało aswalta. Wszystko działo się w ciągu chwili. Gdy tylko Miętus otrząsnął się z szoku powiedział.

-Panie, to były sekundy.

-Kurwa uważaj na niego Miętus, ja go próbuje spławić od drugiego rozdziału.

Po tych słowach obudził się Ceranka.

-Dałnie co ty wyrabiasz?

Spytała go Sybilla

-Sorki memorki poniosło mnie.

-Czasami można pożartować ale trzeba wiedzieć z czego.

Zwróciła się do Miętusa.

-Mamy jeszcze kibiców z zagranicy.

Dodała taktycznie i wcale nie zmieniając tematu Sybilla.

-Dobra już kurwa dobra. Przyłączymy się do was.

-No nareszcie.

Rzekł Marcin.

-Dobra cwaniaku ale ty będziesz mi tu potrzebny.

-Ja pierdole w co ja się wpakowałem.

Podsumował Kutarski.

-Będziesz pilnował mojej twierdzy w tej wsi na południe, a przy okazji będziesz trzymał tego nigasa w bezpiecznej odległości od wszystkich.

Chlebak i Sybilla mocno uścisnęli swoje krocza z radości że pertraktacje się udały.

Rozdzial 10

Trening miesni zwieracza

Podczas Widzewskich wojaży Kupa i Borewik przemierzali drogę na północ. Droga była trudna i pełna niebezpieczeństw. Oczywiście Porucznik musiał stale pilnować swojej dupy przed Rokiem. Niewyżyty Kupa na myśl że wraca w rodzinne strony i będzie mógł zaopiekować się swoim Miszorkiem był tak podniecony że nie raz Porucznik musiał zamykać swoją dupę na 4 spusty na noc. Po paru dniach dotarli na miejsce gdzie zobaczyli w oddali mężczyznę w kapturze. Zbliżyli się aby zobaczyć jego twarz jednak niczego nadal nie widzieli.

-Witajcie przybysze.

Rzekł grubym niczym kutas szatana głosem Żonkil.

-Co was tu sprowadza?

-Przybywamy z rozkazu Bonusa BGC, musisz pomóc nam zwodować kajaki a mnie nauczyć korzystać z mocy wybrańca Ballassa.

Żonkil szybko zwodował łódki i wjebał Walikonia do wody.

-No to siema.

Powiedział i wziął ze sobą Porucznika. Poszli razem do szałasu z zapałek z napisem „Ja wcale nie diluję”. Żonkil wyciągnął ze swojego odbytu woreczek z białą substancją. Następnie wysypał na stół zmieszał z gównem, gruzem i spirytusem poczym zapakował do strzykawki i zawartość wpompował w krwiobieg młodego Porucznika. Dopiero gdy Borewik złapał fazę Czarny Żonkil zaczął mówić.

-Dawno temu istniało boskie imperium PZPN rządzone przez Diego Maradonę. Diego był sprawiedliwy i mądry jednak już w podeszłym wieku. Zadecydował podzielić swoje piłkarskie imperium pomiędzy dwóch synów. Ballass otrzymał krainę zwaną Łazarzem gdzie założył Lecha Poznań. A drugi brat Grzegorz Lato otrzymał Łazienkowskie landy gdzie założył Legię Warszawę. Jednak przeciw woli Maradony Grzegorz Lato zakazywał męskiej miłości w składach Legii co doprowadziło do wojny miedzy braćmi  która trwa po dziś dzień.

Ty natomiast jesteś Wybrańcem który ma zakończyć wojnę ale żeby to zrobić musisz mieć jaja. Kurwa stary czytałem 1 rozdział i ja się pytam, co to kurwa ma być? Jesteś jak jebany manekin wycięty z krzywej dykty.

-Panie nie obrażaj pan.

-Mowie jak jest, teraz cię nauczę jak być prawdziwym mężczyzną i kontrolować moc swojej odbytnicy. Trening zaczynamy jutro rano.

Żonkil był mistrzem w posługiwaniu się swoim dupskiem w ekstremalnych sytuacjach. W pewnych kręgach do dziś mimo swojego wieku jest dumnie nazywany inspektor Anus. Po spektakularnej akcji schwytania trzech bandytów przy pomocy lassa zrobionego ze swojego odbytu jego czyny przeszły do historii. Był bohaterem, dzieci uczyły się o nim w szkole. Aż do czasu nadejścia okupacji Legionistów. Wtedy wszystko się skończyło, był ścigany listem gończym. Sto tysięcy talarków z czekolady za jego dupę raped or alive. Jednak jego najnowszym dokonaniem było zrobienie z Porucznika prawdziwego mężczyzny co pije żołądkową gorzką i pali Radomskie. Po paru dniach intensywnego treningu do baraku Borewika wpada Żonkil.

-Siemasz Borewik, w każdym odcinku wyrywasz jakąś dupę. Idziemy do Maxima na dziwki?

-No lepiej żeby były z klas 1-3 bo ja starszych to nie lubię.

-Mam coś lepszego, twój test ostateczny. Walka na śmierć i życie z innym mistrzem posługiwania się czarami dupy.

-No i gdzie jest ta kurewka?

-Skieruj się do największego burdelu w okolicy drzwi 44. Ja teraz pojadę do Poznańjardu i będę za ciebie trzymał chuja.

Porucznik wyruszył bez zwłoki. Wędrował niczym najebany gdy oczom jego ukazał się wielki dziesięcio piętrowy burdel. Oczywiście wchodzenie po schodach do numeru 44 jest dla zjebów więc ruszył windą. Pech chciał że w windzie znalazł się również gość z psem. Winda jedzie a pies sra, czujesz to? Nieważne, najważniejsze że smakowało. Porucznik rozglądał się w poszukiwaniu pokoju.

-Żonkil miał mi tu jakąś dupę załatwić, gdzie ona może być? 

Gdy znalazł drzwi zobaczył nagą postać po czym odparł.

-Już czeka rozebrany? To ja też wśitt wśitt.

-Mam jedną pierdoloną schizofrenie…

Zaczęła mówić postać.

-Nie no, nie rób scen.

Po czym postać wskoczyła na sufit za pomocą strumienia spermy wystrzelonego z chuja.

-Kim ty w ogóle jesteś pajacu?

-Jestem Bogiem.

Odpowiedział.

-Gdzie jest Binladen?

-Lepiej gadaj gdzie żeś fete schował.

Borewik wypiął swoją włochatą dupę.

-Gdzie jest Binladen bo będę strzelał z kapiszonów.

-W Warszawie.

 Odpowiedział osobnik po czym rzucił się na swoją ofiarę. Chwycił go niczym jesiotr i związał mocno swoim penisem dokoła. Borewik nie mógł się ruszać, tylko patrzył jak z odbytu stwora wychodzi mocarna skarpeta. Okazało się jednak że najstraszniejsze jest to że z kiszki stolcowej wychodzą zęby formując się w szczękę. Gdy tylko Borewik zdał sobie sprawę że magiczna istota chce mu odgryźć jaja zrobił skok w powietrzu i obrót o 360 stopni, po czym pierdolnął na ziemię niczym rozjebana łasica. Dzięki temu wyrwał się z macki stwora chwycił go za dupę i starannie wybił mu wszystkie zęby swoim pisiorem. Następnie nasrał mu do dupy wstrząsnął i jebnął kilka razy o ścianę. Potem włączył ssanie na swoim kutasie i wepchnął go napastnikowi do gardła. Wciągał swoje gówno z taką prędkością że druzgocąco uszkadzało organy wewnętrzne ofiary. Na koniec popchnął go w stronę okna z którego wyleciał i spodka się z twarda jak życie na Jeżycach płytą chodnikową.

Borewik dumny z siebie już miał wychodzić z pokoju kiedy w drzwiach zobaczył małego synka swojej ofiary. Mały Filip patrzył ze łzami w oczach na zwycięzcę po czym usłyszał.

-Sory że starego ci zajebałem ale Może się poruchamy trochę? Co ty na to?

Chłopiec nie mógł wydobyć słowa, mówił coś jakby…

-Egylynoszaagalayalajaeiziababahanalala Abibilalawerberda.

-To kurwa nic nie poruchałem w tym odcinku.

Odpowiedział Porucznik poczym wyszedł wkurwiony.

Rozdzial 11

Zagranica

Walikoń płynąc  stoma kajakami jednocześnie przybił do brzegów Englandu. Poleciał czym prędzej do swojej chałupy zasmakować Myszora dupy heheh (ale rymy jak u Ryśka). Wypierdolił drzwi z zawiasów i wpadł bez gaci do jego pokoju krzycząc.

-Niech żyje Królowa.

Miszor został zaskoczony podczas zabawy klockami i nie miał się jak bronić kiedy ten pedryl Rock maczał fujarę w jego dupie. Miszor ze łzami w oczach tylko krzyczał.

-On powrócił :c mocno powrócił!

Kupa był podniecony jak nigdy, zębami rozwiązał pępek Miszorowi. A kiedy powstała mała dziura na środku jego brzucha zapakował tam swoją czerwoną fujarę. Miszor płakał i wył kiedy Walikoń gniótł jego flaki pytongiem. Pocinając Myszora w radiu załączył się przebój „Oh Yeah” co nadało ruchańsku stały rytm muzyki. Wszytko było cudownie gdy w drzwiach pojawiła się matka Roka.

-Zostaw małego chuja ty stary skurwysynu.

Jednak Kupa okładany ciupagą nie przestawał. Dopiero wetkniecie jej głęboko w Roczy anus poskutkowało. Gwałciciel wyjebał jak fajerwerk w noc sylwestrową przez futrynę.

-My się jeszcze zemścimy Miszorku.

Powiedziała Matka Boska, Roka*.

W tym samym czasie blisko granicy Polsko-Szwabskiej jechali trabantem SSczepański i Lafirynda.

-Kurwa te twoje lewe papiery chyba nie przekonają Gestapo na granicy. Zwłaszcza że daliśmy tam zdjęcie mojej owłosionej dupy.

Powiedział Adolf.

-To co robimy folksdojczu?

-Pakuj się do bagażnika.

SSczepański złożył Lateksiare na pół i zapakował do bagażnika. Na granicy zostali zatrzymani przez Gestapo.

-Guten Tag.

-Halo herr Hans.

-Auzwajs kontrole, papiren bitte.

SSczepan posłusznie oddał dokumenty.

-Ja ja, was wy przewozić?

-Die narkotyken.

-Ah ja ich habe nadzieje że to polnishe amfetaminen.

-Ja ja naturliś.

Po tych słowach ruszył pod szlabanem. Po paru kilometrach wysiadł do Lafiryndy. Podniósł klapę od kibla, bagażnika* i rzekł.

-Widziałem jak patrzysz na Chlebaka. Teraz spodka cię za to kara.

Po tych słowach zerwał z niej koszulkę wystawił język i delikatnie muskał nim pachy Lafiryndy.

-Nieee nieee!

-ON JEST MÓJ ROZUMIESZ?

Po tym akcie rozłożył ją jak akordeon i posadził w trabancie.

-Ty chuju do szczania zobaczysz jeszcze.

Powiedziała Lafirynda.

Jednak szybko dotarli do bunkra w którym mieszkał SSczepański wraz z żoną która czekała na jego powrót. Wyszła na stanowisko CKM i zaczęła machać dupą.

-To moja dupeczka Eva Dałn.

Przedstawił żonę.

-A to jest moja towarzyszka Lateksiara. Przybyliśmy skołować kibiców Lecha.

-No to Lateksiara wypad po armie a my tu się pobawimy.

Powiedziała Eva, po czym poszła z SSczepanem do bunkra.

-Ładnie kurwa mnie wykorzystują.

Wkurwiła się Lafirynda.

-Pachy kurwa całe mokre, ja im kurwa dam.

Zaś w Englandzie Kupa już zebrał ze zmywaka całą armię. Uczył ich właśnie jak się posługiwać wiosłem w walce z handlarzami narkotyków, kiedy do jego szeregów armii wkradł się niepostrzeżenie Miszor wraz z Matką Rocka. Jednak mimo niesprzyjających warunków w Szwabi i Englandzie nasze parówy zorganizowały armie i wyruszyły do Polszy.

W środku nocy Lafiryndę budzi Adolf.

-Spierdalamy stąd.

-Ale ja nie zamawiałam.

-Nie pierdol tylko bier armie do trabanta i spierdalamy do cebulandi.

-Ale co się dzieje?

-Eva chce mnie zajebać.

Po tych słowach Eva Dałn wyskoczyła z bunkra i zaczęła gonić spierdalającego trabanta.

-No ledwo nam się udało spierdolić. Ciekawe co jej odjebało.

Zastanawiał się SSczepański. Może miało to związek z tym że Lateksiara podpierdoliła Evie że Adolf w Polszy pierodli się z kim popadnie a z Chlebakiem najmocniej. Najpewniej się nie dowiemy.

Rankiem wraz z armia byli na miejscu i od razu przyleciał do nich list w butelce przyniesiony przez gołębia w kopercie…

Jednak się jeszcze nie dowiecie co tam było :P dopiero w późniejszym rozdziale.

W każdym razie Kupie i drużynie wioślarskiej Lecha świetnie szła przeprawa przez Atlantyk. Do czasu aż matka Roka przywołała Ogopogo. Swoimi mackami zgwałcił większość załogi w tym Walikonia. Jednak wszystkim się podobało, ładnie podziękowali i popłynęli dalej. Już niebawem mieli być u wybrzeży Polakistanu.

Na góre jedzie?

bottom of page