Rozdzial 12
Czarno to Widzew
Tymczasem w Wawie.
-Co kurwa? Uwolnili Lafiryndę i pokonali Aroła? A ja się o tym dowiaduje po tygodniu?
-Ale Cezarze tak działa poczta polska.
-W dupie mam ta twoją pocztę.
-Jest jeszcze jedna rzecz.
-No nie wkurwiaj mnie.
-Lech sprzymierzył się z Widzewem.
-Nie. To jest kurwa niemożliwe. Raz wysyłaj mi armie najlepiej podwójna i rozpierdol w drobny mak ten Widzew niech się nauczą że Legia Warszawa to najlepszy klub.
W tym samym czasie niczego niespodziewający się Marcin i Radek rezydują w zamku. Marcin wstaje rano patrzy w sufit dotyka twarzy czując że się klei. Patrzy a tam nasienie, wkurwił się ale mówi.
-Dobra może się komuś ruchać chciało.
Ruszył wiec do salonu a tam wszystkie meble pogryzione a jego kolekcja fok bez oczu ojszczana i wydymana.

Marcin poczerwieniał ze złości najbardziej na pindolu. Gdy dobiegły go odgłosy chrumkania z kuchni pobiegł tam pędam i oczom jego ukazal się las, Radek* popijający jego ulubioną kawę z koziej kupy.
-Mmm bardzo pyszna kawa, wspaniała toaleta i wspaniałe ręczniczki z Makdonalda.
-Zamknij mordę.
-Słucham?

-Zamknij mordę jebany czarnuchu bo cię zaraz wydymam w dupę. Co tu kurwa jest zrobione, co to ma być za syf? Budzę się i pierwsze co widzę to sperma na moim ryju potem jest tylko gorzej. Moje bezcenne foki zbezczeszczone i do tego jakiś asfalt pije z mojego żółtego kubeczka moją ulubioną kawę.
-Posłuchaj mnie, wiem jestem czarnym pierolonym chujem, ale cię kocham.
Po tych słowach Kutarski zorientował się że są bardzo blisko siebie, ich usta prawie się stykają.
-Pocałuj mnie. Wiem że tego chcesz. Że czujesz to samo do mnie co ja do ciebie. Że gdy patrzysz w gwiazdy wiesz ze jesteś inny. Boisz się że rodzice tego nie zaakceptują. Sam boisz się tego zaakceptować. Ja też się bałem. Widziałem jak patrzysz na tyłek Chlebaka specjalnie udajesz zeza żeby nie było widać ze cały czas się gapisz na jego krocze. Ale ja to wiem, wiem też że marzysz o prawdziwej męskiej przygodzie. I ja chce ci to dać, tu i teraz.
Marcin ze łzami w oczach złapał bambo za jego wszarz i zaczął lizać go po migdałkach. Potem zszedł niżej, rozpiął spodnie i zaczął muskać go po fiucie. Kiedy zerwał mu majty i z środka wyleciały nietoperze dobrał się łapczywie do jego fujary. Ceranka klaskał uszami z podniecenia. Oboje odczuwali ogromną rozkosz aby w końcu w chwili uniesienia Marcin stracił dwie jedynki od kamszota.
-Kufa moje sempy!
-Oj xD
-Ja się zapierdole kufa!
Po tych słowach chwycił powieszone na ścianie widły i dźgając go w dupę gonił aż do bram zamku.

Radek wybiegł na pole i zobaczył w oddali zbliżający się tabor cygański.
-Tu jest, kurwa wiedziałam że macie.
Zaczęła się drzeć cyganka prowadząca tabor.
-Ceranka tym razem mi nie spierdolisz.
-O kurwa to Agniecha74!
Radek ruszył ile sił w nogach do zamku jednak brama była zamknięta.
-Marcin chuju łysy otwieraj, sory za te zęby myślałem że połkniesz od razu.
Zza flanki pojawił się Kutarski z wkurwioną miną.
-Marcinku proszę otwórz już będę grzeczny xD
Ten tylko patrzył na niego z kamienna twarzą.
-No masz racje fochaj się o jakieś tam zęby co z tego że dałem ci najlepszego chuja jakiego maiłeś w mordzie.
Kutarski tylko patrzył poker fejsem.
-Oni chcą mnie zajebać rozumiesz? A przecież ty chciałeś to zrobić. Pozwolisz im zabrać ci przyjemność z maltretowania mnie?
-Dobra wchodź.
Brama się otwarła a do środka wpadł czarny. Zaraz po zatrzaśnięciu wrót Baldura cyganie zaczęli szturm na zamek.

-Oddajcie nam Cerankę a nikomu nie stanie się krzywda.
Powiedziała Agniecha 74.
-Radek jest mój i będę go pierdolił czy się to komuś podoba czy nie.
Odpowiedział Marcin
-Marcinku nie damy im rady oni mają cały tabor a my tylko te Widzewskie ściery.
-Musimy zawołać na pomoc Chlebaka i Morphine oni na pewno pomogą.
Wysłali wiec telegram do Łodzi i bronili się czekając na posiłki.
W Łodzi Chleb i Sybilla grali w skrable kiedy przybył list od Marcina.
Chlebaku jesteśmy w niebezpieczeństwie STOP
Niejaka Agniecha 74 napadła na nasz zamek STOP
Musisz nam pomóc bo będziemy zgubieni STOP
PS.
Radek wsadził mi w dupe znak z napisem STOP STOP
Jak go wyjąć ? STOP
-Na Teutatesa musimy ruszać z odsieczą.
Powiedziała Morphine i udali się do Miętusa po armie.
-Najwyżej w mordę możecie dostać. Możecie mnie w trąbę cmoknąć i w środek dupy pocałować co myślicie że jesteście tacy cwani już byście mi wszystkich Widzewiaków chcieli zabrać.

-Dobra to spierdalamy sami nara penero.
-No i dobrze żegnam państwa.
Jak powiedzieli tak zrobili ruszyli samotnie do zamku i pod osłoną nocy zakradli się pod bramę zamku i zapukali…
-Kto tam?
-Twoja stara xD
-Mama?
-Morda Radek, podajcie hasło.
-Ptaki latają kluczem.
-Hasło nieprawidłowe.
-Arka Gdynia kurwa świnia.
-Hasło chujowe.
-ŁKS 1908
-Kurwa no bez przesady, takie nie Może być xD
-No to jakie jest twoje hasło.
-Inne kurwa, inne.
-No dawaj.
-Najlepsze kasztany wypadają z dupy na placu Pigal.
-Kurwa Marcin kończ to przedstawienie i nas wpuszczaj bo zaraz lepe dostaniesz.
-Dobra już dobra, wchodźcie.
Po rozkonspirowaniu się nasze kaleki zaczęły obmyślać plan.
-Musimy zajebać Agnieche, to przede wszystkim.
Powiedział Chlebak.
-Co nadal jesteś wkurwiony że do niej spierdoliłem xD?
-Morda Radek bo zaraz stracę cierpliwość a ty cnotę analną.
-To już było z ojcem dawno temu.
-Dobra dzieci. Może tak by ją zwabić żeby nie spierdoliła.
Zaproponowała Morphine.
-Tylko jak?
-Może by porwać jakiegoś jej generała czy coś.
Postanowili uskutecznić swój genialny plan i jeszcze tej nocy Marcin, Radek i worek na śmieci poszli do taboru.
-Radek masz być cicho bo jak nas wykryją to przypał.
-Będę cicho jak gwałcona czternastolatka. Znaczy Martwa.
Poprawił się czarnuch.
Weszli do pierwszego taboru i wpakowali brudasa do worka na śmieci, tam gdzie jest miejsce cyganów xD. Radek zaczął cieszyć mordę z zachwytu że będzie mógł go trochę potorturować. Był tak radosny że wjebał się do szamba gdy wracali.
-HOHOHOOHOO JAK ZAJEBIŚCIE MARCIN CHODŹ POPŁYWAĆ.
Marcin złapał go za mordę i spierodlili z cyganem zanim zdążyła dopaść ich Agneicha74.
Przenieśli go migiem do Sali przesłuchać i przywiązali do krzesła elektrycznego.
-Ile pracujesz dla Agniechy74?
-Ja dopiero zaczołem.

-Kim ty w ogóle kurwa jesteś?
Zapytała wkurwiona Sybilla
-Elektrykiem wysokich napięć, jedna pomyłka i popiół zostaje po tobie. Nic więcej.
-To tak jak u nas.
Zaśmiał się Marcin kładąc rękę na włączniku krzesła.
-Spokojnie ja tylko do renty dorabiam ja nic nie wiem.
-Tak? To zaraz się przekonamy.
Do pokoju wszedł Ceranka w stroju czerwonoarmisty. Chwycił Cygana i zaczął trzaskać go po mordzie ciężkimi dyktami.
-Błagam ja nic nie wiem…
Radek zamachnął się.
-Tylko że szukają jakiegoś Ceranki że plantacja upadła nic więcej, naprawdę.
-Dobrze teraz będziesz z nami współpracował.
-Ale ja nie mogę zdradzić.
Ceranka chwycił Cygana wsadził mu łeb do pralki, szafki* i zaczął nią trzaskać z całej epy. Cygan upadł na ziemie zakrwawiony.
-I co przeszło ci Cygan? Możesz sobie oszczędzić cierpień.
Cygan wtedy resztką sił zaczął śpiewać narodową pieść cygańską.
-My cyganie co tańczymy razem z wiatrem, my cyganie znamy cały świat…
-Towarisz Ceranka wiecie co z nim zrobić.
-Da komisarz Chlebowski.
Radek podwinął rękawy zdjął Cyganowi spodnie i wyjął mu chuja z jajami…
-Co wy robicie?
Ceranka wsadził mu jajca do szuflady kiedy Cygan zaczął krzyczeć.
-Nieeee nieee zrobię wszystko proszę.
Ceranka trzaskał szafką przy akompaniamencie wycia i jęków Cygana nucił przy tym krasną armie białego barona z pedofilskim uśmieszkiem na ustach. Gdy Cygan leżał na podłodze nieprzytomny podszedł do niego Chlebak i zaczął cucić go swoim ciepłym moczem. Ten odzyskał świadomość a komisarz Chlebowski przemówił.
-Cygan, my możemy sobie potańczyć. Pytanie tylko czy chcesz żeby twoja rodzinka potańczyła razem z nami. Siedmioro braci, piec sióstr i dziewięcioro dzieciaków wszyscy na jebanym zasiłku. My wiemy gdzie jest wasz tabor. Teraz tylko pytanie czy będziesz współpracował z nami panie Cygan?
-Co mam zrobić?
-Jutro jak nas zaatakujecie wystawisz mi i Radkowi Agnieche74 a potem możesz sobie spierdalać.
-Dobrze komisarzu.
Następnego ranka jak wszyscy się spodziewali nastąpił atak cygańskiej swołoczy. Jednak do najazdu otworzono bramę zamku i nasi bohaterowie razem z Widzewiakami zaczęli napierdalać się z szumowinami.
-Myślisz że nas wystawił kociaku?
-Musiał by być kompletnym debilem Radziu. Chociaż z tymi Cyganami nigdy nie wiadomo.
Wtedy przed nimi ukazała się Agniecha 74.
-A więc tu cię mam Cerata, wróciłeś do tego rudego frajera tak?
-Ja go kocham.
-Mi mówił to samo a przyszedł pograć tylko na Nintendo.

-Dobra dosyć pierdolenia.
Przerwał im Chlebak.
-Stawaj do walki.
Wtedy Agniecha wykonała swój potrójny skok niczym w Mario i dosiadła Radka wysysając mu energie życiową z dupy. Chlebak z chęcią pomocy podbiegł i napierdalał co sił w Agnieche. Przypadkowo jednak wszystkie ciosy dostał Radek na mordę i rozłożył się na glebie niczym rozjechana żaba. Agniecha wtedy rozpoczęła policzkowanie Chlebaka dupą aż rudy padł na ziemię.
-Hahaha teraz cię zniszczę chuju krzywy.
-Nie tak prędko
Odezwał się Marcin a za nim wskoczyła Morphine.
-Jest pani aresztowana pod zarzutem bycia zjebem.
Rozpoczęła się wtedy epicka szermierka na kutasy do której po chwili dołączył Chlebak.
-Łoo kurwa nie dam rady.
Agniecha dźgana chujami z trzech stron nie wytrzymała natarcia i zdechła z podniecenia.
-Huraa!
Krzyknął Radek.
Do wiwatów dołączyli także inni kiedy okazało się że bez przywódcy morale Cyganów spadło do poziomu długości mojego fiuta oj.
Rodzial 13
Armia Dalnów
Po spektakularnym zwycięstwie nasi bohaterowie poprawiali makijaż i lizali sobie fiuty.
-Haha to było prostsze niż ssanie cycora.
Powiedział Radek
-Chyba chuja.
Dodała Morphine.
Tak sobie pierdolili (albo siebie) kiedy dobiegł ich głos Widzewiaka na wieżyczce.
-O kurwa Legia idzie.
-No ja pierdole nie wierze dopiero odparliśmy Agnieche, może autorze dojeb nam jeszcze Dżingischana i Palestyńczyków.
Jednak im nie dojebałem bo trochę lipa by była jak by przed końcem wszyscy zdechli xD
-To idą dwie armie generale Marcin.
Krzyczał Widzewiak.
-Dobra ludzie.
Przemówił Marcin.
-Z moich obliczeń wynika xD

Znaczy, SSczepański i Lafirynda już powinni sprowadzić armie do Polszy, sami chuja zrobimy ale może ze szwabami się uda utrzymać tą wieś.
-Dobra to wysyłamy list.
Mało kto umiał pisać ale po wsadzeniu długopisu do dupy szło dużo lepiej.
Wracając do Lafiryndy i SSczepańskiego. Otrzymali oni list z koślawymi literami który oczywiście musiała odczytać Lafirynda bo Adolf oczywiście nie znał polskiego.
Mamy przejebane przywieźcie swoją zjebaną armię na wieś pod Łodzią albo nas zajebią. Czarna Elka nadchodzi potrzebujemy wsparcia.
-Kurwa SSczepan ruszamy jak najszybciej.
-Ale nie zdążymy trabantem. Musimy znaleźć szybszy transport.
-Może PKP xD?
Szybko popędzili na dworzec a pociąg przyjechał przed czasem. Wsiedli do pięknego przedziału gdzie ładnie pachniało. Był nowoczesny i klimatyzowany. Lafirynda poszła pogratulować konduktorowi pięknego pociągu. Gdy zobaczyła na miejscu konduktora Dawida Rolewskiego. Wstał on na swoich wysportowanych nogach i ukłonił się.

-W czym mogę służyć?
-Bardzo ładny ma pan pociąg.
-Mam jeszcze jeden pociąg.
Powiedział spoglądając na spodnie Lateksiary.
-Pociag do wielkich fiutów.
Po tych słowach poszli do schludnej i ładnie pachnącej toalety, Roli ściągnął Lafiryndzie spodnie i zrobił jej gałe której nie zapomni do końca życia.
-Panie Rolewski.
Odezwała się.
-Bo jest jeszcze taka sprawa że musimy się szybko dostać w tereny Łodzi. To bardzo pilne.
Roli zaciągnął czapkę na tył daszkiem chwycił kierownicę jak w rajdówce i powiedział.
-Już się robi.
Po czym ruszył swoim Spierdolino z prędkością twojej starej biegnącej do lodówki.
Na plac przed zamkiem Przybyla wielka armia legionistów.
-No moje suki dziś będzie wasz sprawdzian.
Przemówił do Krula Damiana i Maćka z klanu generał Murawa.
-Wierze w was że rozpierdolcie w drobny mak te Widzewskie śmiecie.
-Tak jest Generale.
Przemówił Maciek.
-Pamiętajcie drogie dzieci Legia jest najważniejsza. Nawet jak bym spierdolił z kraju zawsze pozostał bym wierny Legiuni. Legia jest jak rodzina której nie możecie zdradzić zrozumiano?
-Ale ja słyszałem jak na murach w zamku śpiewają „Legia to stara kurwa…”. Czy to prawda generale?
-Jak śmiecie żołnierzu tak się wyrażać o Legii. Legia jest jak matka zrobiła by wszystko żeby was wykarmić nawet dała dupy. Dlatego tak śpiewają bo Legia was tak kocha.
-Aaa teraz rozumiem.
-No nieważne, przygotujcie się do ataku, ja będę tu podziwiał nasze zwycięstwo.
W tym momencie przez tylne wejście do zamku wpadli SSczepański i Lafirynda z armią.
-No już myślałem że nas zajebią.
Powiedział Marcin
-Przybyliśmy tak szybko dzięki temu młodzieńcowi z PKP.
Powiedziała Lafirynda przedstawiając Rolewskiego.
-Ale ja już musze uciekać. Żydzi się sami do Auszwic nie dowiozą.
Pożegnali go wszyscy a Roli ruszył dalej w trasę.
-Dobra kurwa szybko szykujcie się bo legia atakuje.
Wszyscy ruszyli na mury kiedy Radek spostrzegł coś niezwykłego.
-Ej widzicie tego łysego skurwysyna na czele armii?
-No no
-Krul Damian, mówi wam to coś?

-Ten połamaniec?
Zdziwili się wszyscy.
-No właśnie ten.
Radek wydał rozkaz naładowania łuków ołówkami i wystrzelili salwę w kierunku ludzi Damiana.
-Aaaa dostałem.
Krzyknął ranny dałn.
-Na wielkiego Makote! Umieram.
Po tych słowach umar [*]. Maciek pozostawiony sam z dowództwem najpierw nakazał szturm na bramę. Jednak stwierdził że
-Brama jest zamknięta.
I ruszył po drabinach na mury gdzie odbyła się epicka walka.
Gdy tylko Legioniści weszli na mury zobaczyli elitarne jednostki Widzewiaków.

Walczyli ile sił w dupie wszędzie latały dilda i staniki. Widzewiaki walczyli ramie w ramie z szwabami zamieniając się w czerwono brunatną burzę. Legioniści mimo przewagi liczebnej tracili liczebność i cnotę z prędkością jednej na sekundę. Dział się rozpierdol jak pod Stalingradem w 42 no przynajmniej było równie biało za sprawa spermy Widzewiaków. Nasienie lalo się strumieniami tak że wszyscy po pół godzinie walki byli po kolana w substancjach organicznych. Legioniści spadający z murów zjeżdżali po murze jak w Aquaparku. Nasza patologiczna szajka w końcu napadła na Maćka i skróciła go o fiuta.

Po dojebaniu legionistów na murach nasze cioty wyszły na wieże z flagą Lecha krzycząc.
-Murawa widzisz kurwo co tu się stało? Ty będziesz następny.
Hycel obserwując przebieg całej walki z oddalonego namiotu tylko zaklął pod nosem i ruszył powrotem do Warszawy.

-No zajebiscie
Powiedziała Lateksiara.
-To co posprzątamy tutaj i wracamy do Poznańjardu?
-Na to wygląda.
Odpowiedziała Szczepańskiemu Morphine.
Jednak zanim tam się udali Chlebak, Radek i Marcin poszli poszukać niedobitków na polu bitwy.
-O patrzcie jakiś dwóch frajerów jeszcze dycha.
Powiedział Marcin wskazując na dwóch młodzików.
-Ej wy kurwa, jak się nazywacie?
Zagadał Ceranka.
-Jachu Peła.
-Michał Srańczak.
-Dobra kurwa teraz powtórzycie moje słowa albo was tu zajebiemy.
Złożył im propozycje Chlebak gdy odezwał się Ceranka.
-Jan Paweł II to jebany pedofil.
Zanim Chlebak uspokoił Radka Peła zdążył wyrecytować frazę.
-Powiedzcie tak „Jebać Legie”.
Ci posłusznie powtórzyli słowa Chlebaka.
-I jeszcze „Jebać ŁKS”
Dodał puszczając im oczko Kutarski. Po grzecznym powiedzeniu wszystkiego zostali wyśmiani przez Chleba, Marcina i zjeba.
-Haha wyrzekli się swojego klubu.
Po czym Stańczak i Pała ruszyli na pustkowia.
Od dzisiaj byli wygnańcami.
Rozdzial 14
Masune Siku
Po zakończeniu działań wojennych pod Łodzią nasze suczki wróciły do Poznańjardu. Tam czekał na nich już Żonkil, Borewik i Kupa.
-Dłużej się kurwa nie dało?
Zapytał Borewik.
-No nie, sorka.
-Ruszajmy wszyscy do Bonusa ma nam coś do przekazania.
Odezwał się Żonkil.
-Kurwa co to ma być już jeden czarnuch nam nie wystarczy?
Odezwał się SSczepański.
-Słuchaj ty biała szmato…

-Dobra spokojnie już idziemy do Bonusa potem się poruchacie.
Przerwała im Sybilla.
Ruszyli na Łazarza i stanęli przed władcą Poznańjardu.
-No no wspaniale się spisaliście. Teraz mamy jakieś szanse z Legią. Postanowiłem zorganizować dla was prezęnt z okazji wykonania mojego zadania.
-O dostaniemy po pierniczku?
Zapytała Lafirynda.
-Coś lepszego. Zorganizowałem dzisiaj wieczorem koncert Masune Siku.
Chlebakowi zaświeciły się oczy i jaja z podniecenia.
-Kurwa chyba żartujesz?
-Jebany kremówkoid.
Wreszcie przemówił Chlebak.
-Dobra morda frajerzy, marzyłem żeby być na jej koncercie od zawsze.
-Czyli się podoba.
Bonus zapytał retorycznie.
-Dobrze, w takim razie mam jeszcze jedną niespodziankę.
-Jak będzie taka jak poprzednia to ja pierdole.
Skomentowała Sybilla
-Suport zagra nasz nowy przyjaciel Żonkil.
Spod ciemnego kaptura ukazał się biały uśmiech.
Wszyscy wyszli wkurwieni, oprócz oczywiście Chlebaczka który z radości srał sobie do ryja.
Reszta czekała do wieczora jak na ścięcie chuja. Nikt nie spodziewał się że w Poznańjardzie razem z armią kiboli z Englandu przyjechali kolaboranci. Miszor wraz z Matką Rocka na zlecenie Alanatora planowali zamach na naszą drużynę. Kierowała nimi również chęć zemsty na Walikoniu. Tymczasem Żonkil w swojej komnacie wraz z Borewikiem przygotowywał się do koncertu.
-Myślisz że ta peruka do mnie pasuje?
-Tak tak Żonkil nawet bez niej fajna dupa z ciebie.
-A szminkę jaką braść?
-No nie wiem może czerwoną?
-A brałbyś mnie teraz Borowiku?
-Żonkil nie teraz.
-Co jest Porucznik?
-Czuje że coś jest nie tak. Moje zmysły od treningu się wyostrzyły teraz wyczuwam zapach obornika z odległości kilometra.
-Może to dlatego że jesteśmy w Poznaniu ?
-Nieważne, idę obadać teren.
Po czym wyszedł z garderoby, Żonkil natomiast dalej przymierzał sukienki.
W tym samym momencie Kupa Walikoń sam w swojej komnacie zastanawiał się jak spierdolić z koncertu, kiedy w progu drzwi pojawił się Miszor.
-Mam ci teraz wyjebać za te gwałty?
Dobył miecza świetlnego i rzucił się na Roka. Kupa zrobił unik i piruet w powietrzu potem wjebał się na szafkę z której wypadło dildo. Chwycił je szybko i zaczęli szermierkę. Mimo ogromnej mocy miecza świetlnego Walikoń dysponował szybkim wsadem w dupsko. Dzięki któremu szybko powalił Miszora, dosiadł go jak to zwykle robił i zapytał.
-Dla kogo pracujesz skurwysynu?
-ALANATOR ALANATOR!
-Kto to kurwa jest?
-Powiedział że mamy was zniszczyć od środka bo psujecie plany Kaliguli.
W tej chwili Walikonia w łeb pierdolnął wielki ogórek. A ten padł na ziemię tracąc kontakt z rzeczywistością. Stanęła nad nim jego matka splunęła i powiedziała.
-W imię zasad skurwysynu.
Po czym rozjebała mu głowę jak arbuza (murzyn by zapłakał).

-WALIKOŃ!
Wykrzyczał Borewik który widział całe zajście.
-Ty będziesz następny.
Powiedziała Matka Roka i wskazała na Porucznika. Zaczęli się do niego zbliżać kiedy Borewik powiedział.
-Zawracajcie bo będziemy strzelać.
Nie zawrócili.
-Stójcie bo będę szczelał z kapiszonów.
Po chwili zorientował się że nie ma broni.
-Nie mam kurwa broni!
Szybko wypiął się i posłał strzał z amunicji rozpierdalającej w ich kierunku. Napierdalał jak z maszynówy a kiedy skończył i obejrzał się za siebie zobaczył podziurawionego jak ser szwajcarski albo podwozie 5 letniego golfa Myszora i matkę Roka. Borewik wybiegł na dziedziniec Poznańjardu i zaczął drzeć mordę.
-ZAJEBALI, Zajebali go. Walikoń zdechł rozumiecie.
Kiedy wszyscy się otrząsnęli po tych strasznych wydarzeniach co trwało 5 minut, ruszyli na koncert Masune Siku na stadionie Lecha. Ale najpierw czekał ich suport tego czarnucha.
Na scenie pojawił się Żonkil ubrany w zieloną sukienkę i z peruką w kształcie kutasa. Przemówił do mikrofonu zrobionego z kubka danonka i sznurka podłączonego do głośników.
-Ten koncert dedykujemy naszej kurwie zdechłej podczas zamachu. Mamy nadzieje że zdychałeś w męczarniach i teraz smażysz się w piekle.
Wtedy odpaliły się reflektory i zaczęły napierdalać po oczach. A Żonkil wyskoczył ze swoją pierwszą piosenką „Blizny”.
-Reprezentuje chujnie jestem chujowy, coś ci nie pasuje? Zdejmuje kominiarę.
Potem poleciały jeszcze Kanikuły, Biełyje Rozy, Tarzanboy, Purpurowe Płody i Dachuje – Sandstorm. Podczas tego zajebistego suportu leciały obrazy autorstwa znanego artysty Pawła Ż. Mianowicie martwe płody zwłoki zgwałconych trzynastolatek i gołe siuraki.

Wszyscy zaczęli klaskać na koniec i rozeszli się do domów. Gdy na scenę wyszła Masune Siku na koncert czekał tylko Chlebak z uśmiechem na mordzie.
-Koniciła Publiczność-chan.

Wtedy zaczęła się pierwsza nuta „Masuj mi jaja”.
W tym czasie do pokoju Marcina wchodzi Radeon.
-Kutarski mój przystojniaczku, co tu tak sam siedzisz?
-A siedzę sobie.
Radek złapał go za kolano i powiedział.
-Chodź zwierzaku.
Marcin się wyrwał.
-Zostaw mnie.
Powiedział.
-Ale Marcinku przecież wiem że tego chcesz.
-Odejdź .
-Co się dzieje?
Podszedł dotykając go delikatnie.
-I tak tego nie zrozumiesz.
-No dawaj nie pierdol mi tu, tylko mnie.
Marcin zaczął opowiadać.
-Kiedyś kochałem pewnego mężczyznę, Tak właściwie to był mój piesek :c

Wiedliśmy razem wspaniały żywot. Chodziliśmy na lody, do kina a jak dobrze umiał wydupczyć. Ale pewnego dnia to wszystko się skończyło. Kibice Legii wstrzyknęli mu do krwioobiegu dwa litry płynu z akumulatora. Dusichrupek zmarł parę dni potem, a ja stwierdziłem że nie warto zadzierać z Legią. Ale co ty możesz wiedzieć o utracie ukochanego.
-No ja kiedyś też miałem takiego kociego kochanka. Grzmociłem go na szołapie żetony się sypały. Mogliśmy mieć wszystko dopóki KGB nie dowiedziało się że pracuje dla Chlebaka na plantacji. Przyjechali mnie przekonać swoimi „metodami” do pracy dla Agniechy 74. Kiedy przyjechali czarną wołgą ja zabawiałem się na ulicy z moim kotkiem. Gdy ruszyli do nas z piskiem opon kot wbiegł pod koła a mnie zapakowali do środka i wywieźli do celi.
Marcin ze łzami w oczach objął Radka.

-Teraz wiem że czujesz to co ja.
-Pamiętaj Marcinie, nie można żyć przeszłością ważne jest to żeby chwytać dzień. Myślisz że Dusichrupek chciałby żebyś był już do końca życia nieszczęśliwy?
-Teraz rozumiem że nie.
Chłopcy spojrzeli sobie w oczy i zaczęli się całować.
Masune Siku rozpoczynała właśnie kawałek „Fałszywe dziwki” Kiedy Chlebak rozkręcał jednoosobowe pogo pod sceną.
Akcja przeniosła się no Lafiryndy, SSczepańskiego i Morphine.
-Naprawdę tego Chlebaka to już do reszty pojebało
Odezwała się Lafirynda obserwując jak Chleb miota się i rzuca przed sceną.
-No ma napierdolone najwyraźniej.
-Myślicie że uda nam się pokonać Kaligule i zniszczyć Legie?
Zaniepokoiła się Morphine.
-Podobno ten nowy czarnuch Żonkil zna sposób żeby pokonać Legie.
-Do tego umie wyszkolić wybrańca Ballassa.
Stwierdziła Lafirynda.
-Już widzę że lepiej mu idzie, sam rozjebał matkę Roka i Miszora.
-Musieliśmy ich zdrapywać ze ściany jak zeszłoroczną spermę.
-Propos spermy, może się pobzykamy?
Zaproponowała Lafirynda a wszyscy przytaknęli na propozycję.
Chlebak pod sceną dochodził do orgazmu prawie jak Marcin, Radek, Sybilla, Lafirynda i SSczepański. Wtedy Masune zapowiedziała „Was wollen wir trinken”
Tymczasem u Żonkila i Porucznika.
-Pięknie śpiewałeś.
-Myślisz że podobała im się moja sukienka?
-Myślę że tak, ale ja wolał bym cię zobaczyć bez niej.
Zasugerował Borewik.
-Stałeś się bardzo męski mój drogi. Jednak nie możemy być spokojni póki wielka Elka czuwa.
-Ale zasługujemy na chwile odpoczynku prawda?
-Żonkil przytaknął i wystawił dupę.
Na zewnątrz koncert już się kończył mimo już ósmej prośby o bis. Chlebk ze łzami w oczach że to już koniec pobiegł za Masune do garderoby. Wpadł do pokoju i powiedział.
-Masune Siku jestem Chlebak, jestem twoim wielkim fanem. Tak bardzo chciałem się z tobą spotkać.
-Mmm so kawaii Chlebak-chan.
-I pomyślałem że moglibyśmy się bliżej poznać.
-Ja ja.
Chlebak podszedł bliżej i zaczął dotykać Masune po jej sterczących sutach przez koszulkę. Walnęli po kresce, Chlebak krzyknął.
-Aj Em loł łid da koko
I zaczęli się dymać na biurku.

Rozdzial 15
Mandarynka Przeznaczenia
-Chcesz mi powiedzieć że odparli nasz atak na Łódź a w zamachu zdechł tylko jeden?
-Niestety tak Kaligulo.
-Murwa. Przyprowadź mi tego kretyna który wysłał Miszora.
Murawa wyszedł z Sali tronowej Kaliguli ale za chwilę wrócił z Alanatorem. Przed Kaligulą pojawił się dwumetrowy paker.

-Wzywałeś mnie panie?
-Alanator ty kretynie ostatni raz spierodliłeś robotę.
-Wielki Kaligulo daj mi jeszcze jedną szanse a nie pożałujesz. Mamy szanse pozbyć się wszystkich na raz, imprezują sobie w Poznańjardzie.
-Dobrze jeżeli to uwolni nas tylko od tych karaluchów z Lecha to życzę ci powodzenia, w końcu jesteś moim najlepszym człowiekiem. Yyy oczywiście zaraz po Murawie.
Alanator opuścił salę do której po chwili wkroczył Osama Binladen.
-Chciałeś mnie widzieć panie?
-Tak, musisz wyruszyć do Poznańjardu i zobaczyć co się tam knuje. W razie potrzeby musisz pomóc Alanatorowi. Nie możemy dopuścić żeby teraz coś spierdolił.
Tymczasem w Poznańjardzie wszyscy budzili się na kacu wyruchani z bolącymi dupami. Jednak wszystkim udało się dotrzeć na poranną zbiórkę u Bonusa.
-Więc Żonkil mówiłeś że wiesz jak nam zapewnić zwycięstwo.
-Ja nie, ale wiem kto to zrobi.
Odpowiedział Bonusowi.
-Niedaleko stąd mieści się chatka starej cygańskiej wróżbiarki. Ona zna słaby punkt Legii. Ale nie możemy wszyscy tam iść bo pomyśli że chcemy ją wyruchać. Ty Borewik musisz iść i możesz ze sobą zabrać tylko dwie osoby.
-Biorę ciebie Żonkilu nauczysz mnie jeszcze paru sztuczek w chujdzutsu. Pójdzie ze mną też Lafirynda z racji tego że ma fajny tyłeczek.

I wyruszyli w poszukiwaniu prawdy. Szli tak i szli aż Latksiarze zachciało się szczać.
Żonkil i Borewik chodzili tak po lesie i czekali. Gdy na Porucznika wyskoczyła Lafirynda i zaciągnęła go w krzaki.
-Ja ci dam fajny tyłeczek, zaraz zobaczymy jaki twój jest ciasny.
Wyjęła swojego kutaska i wcisnęła go mocno bez wazeliny w dupę Borewika. Aż temu pojawiły się łzy w oczach i poczuł jak siurak ugniata mu żołądek.
-Ja cię nauczę jak się zwracać do damy.
Dymała go aż do spustu po którym Porucznik zaczął kaszleć spermą. Upadł na ziemię a ta wytarła brudnego kutasa w jego ryj i powiedziała.
-No to cię powinno nauczyć makaroniarzu.
Po czym poszła do Żonkila.
Gdy Borewik chwiejnym krokiem wyszedł z krzaków ruszyli dalej w stronę chatki wróżki. Szli sobie niczego się nie spodziewając, podczas gdy byli śledzeni przez Osame Binladena.
Gdy dochodzili już do chatki wyskoczył na nich Obama Binladen
-Salamalejkum skurwysyny.
-O kurwa Diabeł.
-To nie Diabeł debilu, tylko terrorysta.
-Kaligula mnie przysłał tutaj żeby was pilnować, ale co to za okazja sam wybraniec Ballasa i jakieś dwie cioty tak daleko od miasta, zdani tylko na moją łaskę. Kaligula się ucieszy kiedy przyniosę mu wasze głowy, i fiuty.
-Nie tak szybko moja rybko.
-No właśnie.
-Kocham cię rybko pij ze mną kompot.
-Nie nie kurwa.
Zaprotestował Osama.
-Nie musimy się zabijać możemy być przecież przyjaciółmi.
-Nie.
Odpowiedział Binladen po czym skoczył na Borewika. Porucznik zrobił unik i krzyknął.
-Nie zabijesz mnie Binladen.
Wtedy do walki ruszył Żonkil z Lafiryndą. Zaczęli pałować Osame z dwóch stron swoimi zaganiaczami. Ten jednak szybko chwycił ich za siuroki zrobił piruet i znokautował oboje.
Borewik posłał kilka balasów w stronę Binladena gdy to jednak nie poskutkowało krzyknął.
-Poha na bhoń masowego harzenia.
Wystawił dupsko i zaczął pocierać rękoma o swoje owłosione pośladki szepcząc cytaty z Koranu. Po chwili wokół odbytu dało się zauważyć ślady wyładowań elektryczny, Porucznik wysłał potężny strzał z dupy prosto w Osame. Ten jednak wykalkulował tor lotu pocisku i z perfekcją chirurga go uniknął. Stanął na ziemi z uśmiechem na twarzy jednak wtedy oberwał pociskiem od tyłu i upadł na kolana.
-Samonaprawadzajacy balas. Tego się nie spodziewałeś.
-Żonkil dobrze cię wyszkolił.
Po tych słowach Binladen upadł na twarz a ciało jego zaczęło obtaczać się w gównie. Kupa zaczęła go pożerać i powoli trawić. Żonkil rozbudził się z nieprzytomności
-Brawo Borewik tak cię uczyłem.
Lafirynda wstała i powiedziała.
-No właśnie gdyby nie my to by cię zajebał.
-Ruszajmy do wróżki.
-Żonkil jak ona się właściwie nazywa?
-Szpara Elizabeth Gaz.
Stanęli przed chatką z tabliczką JP2GMD GAZ.

Weszli i przemówiła do nich Szpara.
-Wyznanie prawdy Szpary Elizabeth Gaz…
-Dobrze dobrze my przyszliśmy tylko po wróżbę.
Poinformował ją Żonkil.
-Niestety nie wróżę już.
Żonkil wystawił na stół mieszek z żetonami z szołapa.
-No chyba że dla was he he. No to co chcecie wiedzieć?
-Jak taka jesteś wróżka to powinnaś wiedzieć.
Drwiła Lafirynda.
-Wyczuwam że potrzebujecie rady jak utrzymać w czystości jamy odbytnicy.
-Niestety nie.
-Nie mogę wyczuć czego potrzebujecie bo kanały energetyczne są zapchane, tym gównem którym od was jebie.
-Sorka ale przed chwilą zajebaliśmy Binladena…
-Może to pomoże.
Przerwał Borewikowi Żonkil wystawiając na stół jangi z metina.
-No dobrze spróbuje.
-No więc musimy wiedzieć jaki jest słaby punkt Legii, jaki ich pokonać.
Szpara pogrążyła się w masturbacji, medytacji*.
-Chuja widać.
-Może płyty nie ma?
-Jest płyta tylko chęci nie ma.
Wkurwiony Żonkil wyjebał na stół kredyty do Invu.
-No teraz możemy się bawić. Więc widzę MANDARYNKĘ.

Tak to jest mandarynka. To w niej tkwi moc przelana przez Grzegorza Lato, po zniszczeniu mandarynki potęga Legii powinna upaść.
-Oczywiście ta Mandarynka pewnie jest schowana w Wawie.
-No a myśleliście że gdzie?
-Dobrze dziękujemy za rady teraz wiemy już czego szukać.
I wyszli z chatki na kurzej łapce udając się do Poznańjardu przekazać nowe wieści.
Rozdzial 16
Alanpokalipsa
Alan mknął na swoim czerwonym rowerku z prędkością 50 km/h czół wiatr we włosach i komary na zębach. Za nim jechał szwadron czołgów T-34 a na czele eskadry Rudy 102.

-Ci frajerzy się obsrają jak zobaczą moją eskadrę czołgów. Zwłaszcza Chlebak jak zobaczy że nawet nazwałem swój czołg na jego cześć, i ile dostanie kutasów do mordy jak go złapie.
Alanator wraz z armia przetaczał się przez Łazarskie tereny dewastując okoliczne wsie i miasta.
Tymczasem niespodziewający się niczego nasi biedni obrońcy ostatniego bastionu Ballasa grali sobie w pana na kurniku, w bierki pod woda i w picipolo na bosaka dla zabicia czasu, gdy nagle usłyszeli.
-O kurrrrrwa.
-Co się dzieje Marcin?
Zapytała Sybilla.
-Kaligula tym razem chce nas zajebać na dobre.
Wszyscy wskoczyli na mury i zobaczyli ogromną armie kibiców Legii. Jechali czołgami, traktorami, na nartach, dżetpakami i Warszawskim metrem. Na lufie Rudego 102 stał Alanator i śpiewał.
Rascwietali jabłoni i gruszy,
Popłyli tumany nad riekoj;
Wychodiła na bierieg Katiusza,
Na wysokij bierieg na krutoj.
-I co teraz kurwa?
Zapytał wszystkich SSczepański?
-Nie ma z nami nawet Borewika.
-Może niedługo wróci i jakoś damy radę.
-Słyszałem o Alanatorze.
Odezwał się Marcin.
-To nie taki łatwy przeciwnik nawet z Borowikiem musimy mieć plan. Bo inaczej przejebane.
-Może położymy się na ziemi i będziemy udawali martwych a on obwącha, wyrucha i zostawi.
Zaproponował Ceranka.
-Wygląda na takiego co lubi być dobrze wyjebany.
Powiedziała Morphine.
-No ale przecież się nie przyzna.
Dodał Chlebak.
-To może będzie łatwiej jak on kogoś wyjebie.
Powiedział SSczepan.
-To jest myśl wystawimy mu kogoś do zerżnięcia a w tym czasie ktoś go weźmie od tylca. On poczuje że jego przeznaczenie to być uke a nie same odda się i wtedy go załatwimy.
Zaproponowała Sybilla.
-No tylko kogo mu wystawimy?
Zapytał Chlebak i wszyscy popatrzyli na niego.
-Może ciebie xD?
-Coo? XDD pojebało was chyba.
-No Chleb od razu widać że on na ciebie leci. Widziałeś co napisał na swoim czołgu?
-To niczego nie dowodzi.
-Dobra to robimy głosowanie.
Wszyscy zagłosowali na Chlebaka oprócz jego samego i Radka który zagłosował na siebie.
-Wychodzi na to że na razie musimy wytrzymać oblężenie póki nie wrócą tamte zjeby a potem zrealizujemy nas plan.
Szturm się zaczął, łańcuchy kulek analnych uderzały w mury wojacy się mordowali i gwałcili ale głównie to drugie. Nasi bohaterowie próbowali mierzyć się z Alanatorem ten jednak rzucał nimi we wszystkie strony, palił laserem z oczu i się śmiał jak przychlast. Kiedy na pole walki wkroczył Borewik z Lafiryndą i Żonkilem. Chwycił go szybko Marcin i powiedział mu strategię. Wtedy wszyscy spierodlili z pola walki ukrywając się przed Alanatorem.
-Gdzie jesteście suczki już się poddajecie?
Wtedy Chlebak został wyjebany przed Papanatora.

-Aaa jesteś dupeczko.
-Nienienienienieienienneien.
Chwycił go Alan swoimi mocarnymi rękoma i zdjął m spodnie.
-Kurwa ja nie chce.
Alanator wepchnął mu w kichę całego swojego metalowego kutasa.
-Oooooooooooooooo!
Zawył Chlebak.
Wtedy zaczęły się ruszać trybiki w robotycznym kutasie i jebać go całą mocą.
-I jak kurwo przyjemnie ci? Lubisz to rudy?
Wtedy poczuł 1/100 bólu chlebaka w swojej dupie.
-Ahhhhhhh.
Borewik wbił się swym żądłem i zaczął dymać Alanatora w celu wystrzelenia jadu.
-Ohh.
Dołączył Radek.
-Nehhh.
I Sybilla.
-AAAAAAAAAAA.
Lafirynda.
-AJJJJJJJ.
Żonkil.
-AŁAJ.
Marcin.
-…
SSczepański.
Wszyscy dymali jednocześnie Allanatora w jego wąski jak dotąd anal.

-Przestańcie ja nie jestem pedałem.
-Ta jasne odpowiedzieli wszyscy.
Alan Poczerwieniał i zaczął wyrywać się z całych sił. Machał stadem ruchaczy we wszystkie strony.
-Ajajaaj nie wytrzymamy długo Borewik zrób coś.
Borewik nagle spostrzegł na plecach Alanatora zatkany cycek.
-O kurwa!
Borewik pociągnął za zawleczkę z której momentalnie zaczęło spierdalać powietrze. Ruchający zostawi odepchnięci siłą powietrza a Alanator zaczął kurczyć się w mgnieniu oka. Potem wzbił się w powietrze i kręcił się długo nad polem walki. Z dziury wypadła wielka plama Syntholu a z ciała spadł mu cały metalowy osprzęt.
-Wy jebane irlandzkie kuuuuuuuuuuuuurwy.
Zdążył jedynie krzyknąć zanim odfrunął w siną dal. Wszyscy podbiegli do Chlebaka
-Wszystko gra?
-ALAN TAK MI ROZJEBAŁ DUPĘ ŻE GÓWNO Z NIEJ TERAZ CIEKNIE.
Wszyscy wystawili swoje kutasy i zaczęli walić konia nad Chlebakiem. Spuszczali mu się na ryj a on dławiąc się nasieniem krzyczy.
-CO TO, CO SIĘ DZIEJE?
-Fajerwerki udało nam się.
Odpowiedziała Lafirynda. Chlebak rozejrzał się dokoła i zobaczył jedynie wiwatujących Szwabów, Angoli, kibiców Lecha i Widzewa zanim biały płyn spłynął mu na oczy.
Rozdzial 17
Jebac Sad
(Ostateczny)
Na polu walki pozostały tylko zmasakrowane i wydymane ciała Legionistów a nasi bohaterowie poszli przekazać wieści o wygranej Bonusowi.
-Świetnie wam poszło moi drodzy.
-Ale nie możemy spocząć na laurach musimy ruszać na Berlin, znaczy Warszawę.
Przemówił Żonkil.
-Musimy zniszczyć pradawny artefakt Mandarynkę Przeznaczenia wtedy cała moc Legii zniknie.
Dodał Borewik.
-Więc ruszajmy teraz zanim podniosą się po porażce.
-Rozpoczynamy rajd na komary znaczy na Wawe.
Rzekł Radek.
-Tak więc powodzenia i niech Ballass ma was w swojej opiece.
Powiedział Bonus. Po czym wszyscy zebrali się i wraz z czterema armiami udali się w kierunku stolicy Łazienkowskiej. Kiedy Wawa znalazła się w zasięgu ich wzroku ruszyli biegiem mając na celu wykorzystać element zaskoczenia.
-Kaligulo.
Odezwał się Murawa.
-Wojska Łazarza są pod murami, Alanator nie żyje.
-KURWA TO JEST NIEMOŻLIWE.
-Niestety to prawda.
-Murawa ty niekompetentny debilu czemu tu jeszcze stoisz zamiast dowodzić obroną zamku.
Murawa biegiem wypadł z komnaty a Kaligula udał się do swojej komnaty szepcząc.
-To może być nasza ostatnia nadzieja.
Tymczasem nasi bohaterowie dzielnie forsowali bramę i rozpierdalali w drobny mak oddziały Murawy.
-Kurwa co za debile, musze się trochę wycofać.
Powiedział Hycel gdy wojska Łazarskie wkroczyły do Warszawy.
-Kurwa patrzcie jakie chaty.
-I wszędzie te napisy Hycel, Hycel, Hycel.

-Ten kretyn wszędzie musi mazać tym markerem, ja się tym zaraz zajmę.
Powiedział Chlebak, a chwilę potem ruszyli toczyć walki w mieście. Lali się na każdym rogu ulicy. Zęby latały we wszystkie strony a kije bejzbolowe były jedyną przepustką żeby tu przeżyć pięć minut. Murawa z partyzanta przemykał się miedzy swoimi rejonami i wykańczał pojedynczych Widzewiaków i Lechistów. Chadzał i chadzał aż trafił na swoje grafiti.

-Ja pierdole ktoś dostanie za to w mordę.
Ruszył dalej i parę metrów dalej natknął się na Radka.
-Ceranka.
-Murawa.
-Mieliśmy umowę. Miałeś im tyko dostarczyć wiadomość a nie się przyłączać do nich.
-Sory bejbe tam jest taki jeden chłopak, on teraz ma moje serce.
-W takim razie zginiesz tutaj Cerata.
Zaczęli walczyć. Hycel próbował trafić Radka kijem w mordę jednak ten zrobił unik.
Kiedy Ceranka tańczył z radości i śpiewał
-Dziwko poczuj kocie ruchy…
Dostał kijem w pysk i złożył się w pół.
-Ej Murawa. Może chcesz possać moje orzeszki?
Zawołał Chlebak.
-Chlebak ty konfituro to ty pozmieniałeś moje zajebiste Tagi. Zaraz stracisz za to zęby i cnotę.
-Na jedno i drugie już za późno.
Napierdalali się podczas gdy Radek wykorzystując swój zmysł czarnucha wyjebał szybę w sklepie RTV i zajebał telewizor z wystawy. Murawa w tym czasie poskładał Chlebaka jak koszule na egzamin szóstoklasisty. Już miał go zapierdolić gdy Ceranka zawołał.
-Ej Murawa w TV lecą „Chłopaki z baraków”.
Hycel spojrzał na telewizor i zahipnotyzowany magicznymi falami usnął w ciągu sekundy. Wtedy nasze dwa pedały wzięły go na śpiocha.
-Ssie niczym odkurzacz.
-A jak.
Wkrótce cała grupa zebrała się pod stadionem Legii i wkroczyli na jego teren raz na zawsze zakończyć żywot Kaliguli. Wpadli do jego komnaty śpiewając pieśń bojową.
-Legia to stara kurwa
Legia jebana jest
Bo legie trzeba pierodlić
Jebany CWKS
Wpadli jak burza do Sali tronowej.
-Gdzie on jest?
Zapytała Lafirynda.
-Tu jestem kurwy. Pokonaliście wszystkich moich ludzi i co myślicie że jesteście tacy fajni?
-Tak.
Odpowiedział SSczepański.
-Dosyć pierdolenia.
Zareagował impulsywnie Żonkil puszczając w stronę Kaliguli pocisk ze spermy. Ten odbił się i uderzył w nasze niedorajdy.
-Hahhahaa kurwa. nie pokonacie mnie nawet mocami Ballassa. BO NADEMNĄ CZYWA GRZEGORZ LATO.
Wtedy Radek spostrzegł na stole mandarynkę z wyciętą wielką Elką.

-Ej ej czarnuszku zostaw to…
Zanim zdążył dokończyć Ceranka wpierdolił mandarynkę ze skórką.
-Patrzcie jaki jestem pojemny.
Mówił z mandarynką w mordzie.
-No no wygląda na to ze twoja wielka moc przeminęła.
Powiedziała Sybilla. Po tych słowach do Kaliguli podszedł Marcin Kutarski i zdzielił go z liścia a ten padł na ziemię.
-Widzisz jesteś teraz tylko bezbronnym staruchem.
Wtedy podszedł do niego Żonkil.
-Muszę pozbawić go teraz mocy kapłańskich bezczeszcząc jego powlokę cielesną.
Po czym wyjął kutasa i zaczął szczać Kaliguli na mordę.
-Aaa kurwa. Możecie mnie zbezcześcić zaruchać na śmierć ale nigdy nie pokonacie mojego pana.
-Co kurwa jeszcze jeden?
Zdziwił się Borewik.
-Tak to ja tym wszystkim żądzę.
Odezwał się głos z oddali. Wszyscy spojrzeli w jego kierunku i zobaczyli żeńską postać w czarno zielono czerwonej szacie.
-O kur…
Powiedział Porucznik.
-Co jest, kto to?
Zapytali go towarzysze.
-Musze podjąć tej walki sam to sprawy osobiste.
Po tych słowach ruszył w kierunku postaci.
-Ale kto to jest do kurwy nędzy?
Krzyczeli za nim kompani. Borewik odwrócił się do nich i powiedział.
-To moja stara.
Wtedy za nim zatrzasnęły się kraty oddzielając Borewika od reszty.
-Myślałeś że mi spierdolisz mój skurwysynu?
-Miałem już dosyć dawania dupy.
-Masz obowiązki młody człowieku.
-W dupie mam twoje obowiązki. Teraz jestem wybrańcem Ballassa i to ja władam moją dupą. Przeszedłem morderczy trening mięśni zwieracza odbytnicy, teraz mnie nie pokonasz matko.
-Jeszcze się przekonamy gówniarzu. Jak myślisz skoro ty jesteś awatarem Ballassa to kogo wybrał Lato?
-Nie. Nie, nie to nie może być prawda.
-Tak to prawda mój synu.
W oczach Borewika pojawiły się łzy.
-NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE…
-Poruczniku przyłącz się do mnie razem możemy mieć wszystko.
-Nigdy się do ciebie nie przyłącze.
-W takim razie zginiesz i dopełni się. Równowaga sił musi być zachowana.
-Dosyć pierdolenia.
-Masz racje.
Odpowiedziała matka po czym z za pazuchy wyjęła sztylet z czarną Elką w kółeczku na rękojeści. Borewik wsadził sobie pięść w dupę i powoli jął wyjmować ze swojego odbytu miecz zrobiony z własnego gówna.

Wtedy podjęli walkę. Krew, kał, mocz, sperma i inne płyny ustrojowe sypały się na wszystkie strony. W oczach ich palił się gniew. A na twarzach mieli wypisane „kurwa ale mnie ciśnie”. To była walka na śmierć i życie. Iskry sypały się z dupy. Kiedy wreszcie Porucznik wbił swój miecz w dupsko swojej matki. Ona padła na ziemie wyjąc z bólu.
-O ja pierdole.
Powiedzieli obserwujący walkę z za kraty. Borewik już maiał dobić matkę soczystym kretem prosto na twarz gdy przemówiła.
-Podejdź do mnie Poruczniku.
Porucznik zbliżył się a ona kontynuowała.
-Dobrze żeś się zbliżył Borewiczku, to było dla twojego dobra musisz zrozumieć.
Porucznik wziął wdech spojrzał na niebo przez sufit i rzekł.
-Wypierdalaj matko.
Po czym puścił wielkiego brązowego kloca zapierdalając matkę na miejscu. Karty opadły i do Sali wlecieli uradowani towarzysze.
-Wygrał jebany, pewnie czitosy miałeś.
-No Borewicz gratulacje że zabiłeś swoją starą nagrodą oczywiście podzielimy się.
-Rozpierdoliłeś ją jak mnie w warcaby.
-Takiej wygranej nie kupi się za nic.
-Załatwiłeś to jak Hitler w 39.
-…
-Rozegrałeś to jak przystało na Górskie Klany.
-Bardzo wiele się nauczyłeś mój padawanie, ale pamiętaj że z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność.
Wszyscy skakali z radości i cieszyli mordy. Z początku nie mogli uwierzyć w swoje zwycięstwo jednak gdy już to pojęli zorganizowali orgie na 30 dni załatwili najładniejsze panienki, chłopców* najlepszy alkohol i tyle koksu ile mogli unieść.
Koniec

Prolog
Borewik wrócił do Wypizdowa gdzie założył duchowe centrum wiary świętego Ballassa. Umożliwił on miedzy innymi pierwszy na świecie dozownik kupy przed wejściem do sanktuarium.
Radek wziął ślub z Marcinem i urodził im zdrowe i piękne, czarnoskóre, homoseksualne dzieci. Potem po powrocie z macierzyńskiego pracował na Pawlikowskiego 2 sprzedając pamiątki i kolegów.
Chlebak przejął obóz w Oświęcimiu po Jozefie Mengele który udał się na wycieczkę krajoznawczą do Argentyny zwiedzać muzeum Diego Maradony. Chlebak rozpoczął masowa resocjalizacje byłych kibiców nieistniejącego już klubu „Legia Warszawa”.
Lafirynda została bajzelmamą w największym na Łazarzu domu publicznym. Przybytek szybko zyskał wielka renomę i zdobył plebiscyt w kategorii „Ty i twój AIDS”.
Sybilla Morphine zaczęła uczęszczać na kursy kontroli swojego popędu seksualnego co pozwoliło jej na dobre pożegnać się z Darunią. Po zakończeniu tego etapu w swoim życiu zaczęła karierę muzyczną pod pseudonimem „Rychu Peja”.
Adolf SSczepański nigdy nie wrócił do Niemiec. Początkowo pracował jako Asystent Chlebaka w obozie koncentracyjnym jednak szybko zrezygnował z tej posady gdy dostał propozycję zostania prezydentem Izraela.
Kupa Walikoń po śmierci trafił do piekła. Na jego szczecie odnalazł tam również swojego syna Miszora którego mógł gwałcić już przez całą wieczność.
Marcin został ojcem i wreszcie otwarcie przyznał się do swojej orientacji. Razem z Radkiem założyli fundacje „Wyjdź z szafy”.
Żonkil został misjonarzem Ballassa i wyjechał do Afryki głosić jego słowo. Szybko się zaaklimatyzował ze względu na swój kolor skóry, znalazł mężczyznę swojego życia.
Murawa uciekł za granicę gdzie został menadżerem dużej firmy handlującej odkurzaczami marki Zelmer.
Alanator odfrunął do stanów gdzie dzięki swojemu wzrostowi został głównym rozgrywającym Szikago Buls.
Miętus kontynuował swoją kadencję jako władca Widzewa. Z czasem zaakceptował wybór swojego skurwysyna i wybaczył mu odejście do innego klubu.
Bonus pozostając na stanowisku władcy Łazarza czynnie wspierał karierę Sybilli od czasu do czasu podrzucając jej nowe biciki i kawałki.
Kaligula podczas ostatecznej walki uciekł przed długim kutasem sprawiedliwości i nigdy go nie odnaleziono.
Slów kilka dla czytelnika
Te słowa dedykuje wszystkim tym którzy mówili że nie uda mi się skończyć tego opowiadania.
Chuj wam w dupę xD jebane pedały udało mi się i co? A wy dalej przegrywacie.
No i oczywiście chciałbym również wspomnieć że jeżeli któraś z osób którą tu umieściłem wyśle mi „DIDN’T READ LOL” to ją zapierdolę.
Kiedy zabierałem się do pisania nie wiedziałem nic o fabule. Wszystko przychodziło mi do głowy podczas pisania.
Prawie wszystkie postacie znajdujące się w opowiadaniu to moi znajomi lub nawiązanie do czegoś zabawnego co przeżyłem razem z nimi.
Nazwa książki wzięła się od tego ze w dzień kiedy zacząłem ją pisał właśnie jadłem burito.
Firma dAnone zapłaciła mi za wykorzystanie w książce dwa razy kubków po ich produkcie.
PS. Zrobiłem to tylko dlatego żeby reprezentować firmę.
PS2. Bo biedę to już od małego.
PS3. Zwłaszcza umysłową.
Za reklamę Zelmera tez mi zapłacili.
To mój debiut pisarski.
Autor: Chlebak
Korekta: Aga